Witam! Dziś będzie trochę o serii Polskich kosmetyków do twarzy, które było mi dane wypróbować. Niektóre są udane bardziej, inne w ogóle. Które? Zapraszam do dalszej części wpisu! :)
Krem na Dzień Dobry
"Zacznij dzień od zapewnienia Twojej skórze ochrony i promiennego wyglądu. Dzięki niezwykłym właściwościom naturalnych surowców pozyskanych z drzewa oliwnego Krem na Dzień Dobry doskonale odżywia skórę oraz wspomaga prawidłowe funkcjonowanie jej warstw, opóźniając jednocześnie efekty starzenia. Efekt działania kremu jest zintensyfikowany dzięki właściwościom oleju słonecznikowego, który wzmacnia bariery naskórne, zmiękcza i wygładza skórę oraz oleju migdałowego, uznawanego za środek o wyjątkowym działaniu łagodzącym."
Krem na dzień dobry jest dla mnie kremem kontrowersyjnym. Już po kilku dniach zaczął mnie zapychać, gdy został odstawiony, a ja uporałam się z grudkami na skórze, wszystko się uspokoiło. Od razu zgooglowałam krem i okazało się, że więcej osób ma z nim problem, podobno przez substancję zwaną glikolem propylenowym. Co ciekawe, wszystkie 3 produkty zawierają ten składnik, ale tylko krem na dzień dobry mnie zapycha. To, że serum i krem na dobranoc na razie są OK nie oznacza, że przestanę być mniej uważna podczas stosowania tych produktów. Co więcej - skład na stronie producenta jest prawie taki sam, jak na moich opakowaniach, nie widzę tylko w nim glikolu propylenowego. Być może producent w kolejnych seriach zmienił skład bo zrozumiał, że kosmetyki naturalne mają pozostać naturalne? Krem na razie oddałam rodzicielce z całkowicie innym rodzajem cery i zobaczymy, jak na nią podziała.
Dopóki nie wywarł na mnie złego wrażenia, kosmetyk zaskoczył mnie swoim działaniem na skórę - byłam pewna, że seria oliwkowa będzie tłusta, ale nic bardziej mylnego - kosmetyki Korany, na przekór, matowią skórę i lekko ją ściągają. Co ciekawe, krem propolisowy tej marki o działaniu antybakteryjnym pozostawia na skórze tłustą warstwę. Czym jeszcze mnie zaskoczy Korana?
INCI: aqua, caprylic/capric triglyceride, cetyl palmitate, olea europea oil, cetearyl olivate, sorbitan olivate, ficus carica (fig) fruit extract, glycerina, hydrogenated olive oil, olive oil (olea europea), olive oil unsaponifiables, almond oil, propylene glycol, hyzdrolyzed caesalpinia gum, caesalpinia spinosa gum, shea butter, sunflower oil, caprylic glycol, glyceryl caprylate, ethylhexylglycerin, cetearyl alvohol, xantan gum, parfum, limonene, triethanolamine
Serum do twarzy i dekoltu z wyciągiem z liści oliwnych
"Serum z wyciągiem z liści oliwnych to skoncentrowany preparat o silnym działaniu nawilżającym, przeciwstarzeniowym i regenerująco – rozświetlającym. Ekstrakt z liści drzewa oliwkowego posiada doskonałe właściwości antyrodnikowe, aktywnie odbudowuje uszkodzony naskórek, wzmacnia jego system ochronny i stymuluje syntezę „enzymu młodości”."
Serum nabyłam, by wzmocnić efekt działania kremów. Ponieważ serum ma kremową konsystencję, używam go najczęściej na inne, bardziej wodniste serum i na niego nakładam krem na dobranoc. Pachnie tak, jak reszta kosmetyków - oliwkowo! :) Kosmetyk jest zapakowane w grube szkło, z plastikową pompką i całość wygląda elegancko. Niestety, kosmetyk rozwarstwia się w opakowaniu i wytrąca się z niego woda - od czasu do czasu je mieszam. Do daty ważności jeszcze kupa czasu, ale cóż... Dzięki swojej kremowej konsystencji może być niezłym zamiennikiem "Kremu na Dzień dobry." Podobnie jak on matuje i lekko nawilża. Według składu na stronie producenta serum ma wiele składników aktywnych, wg składu przed moimi oczami, skład ten jest nieco pomieszany. Nie mniej, kosmetyki z tej serii przypominają mi nieco kremy noni - podobnie jak one pozostawiają na twarzy wyczuwalną warstwę, nawet po wchłonięciu.
INCI: aqua, olea europea oil, cetearyl olivate, sorbitan olivate, hydrogenated olive oil, olive oil(olea europea), olive oil unsaponifiables, squalen, soluble collagen, hydrolyzed elastin, cetyl palmitate, ficus carica fruit extract, glycerin, propylene glycol. hydrolyzed caesalpinia spinosa gum, caesalpinia spinosa gum, grape seed oil, caprylic/capric triglyceride, isopropyl mirystate, glycine soja ( soybean oil), carthamus tinctorius ( safflower oil), linoleic acid, tocopherol, retinyl palmitate, d’panthenol, phenoxyethanol, potassium sorbate, ethylhexylglycerin, cetearyl alcohol, olive leaft extract, cera alba , parfum, limonene
"Krem na dobranoc"
"Podczas snu skóra regeneruje się najintensywniej. Właściwie dobrane składniki Kremu na Dobranoc dostarczają niezbędnych w tym czasie substancji odżywczych oraz dodatkowo pobudzają procesy regeneracji i odbudowy zachodzące w skórze. Działanie preparatu jest oparte na niezwykłych właściwościach dziewiczej oliwy z oliwek oraz ekstraktu z liści drzewa oliwkowego. Dodatkowe składniki takie, jak olej z winogron i masło shea dostarczają skórze cennych witamin, poprawiają jej mikrokrążenie oraz natłuszczają nie pozostawiając uczucia tłustości. Preparat jest wzbogacony witaminą F, która zwiększa syntezę kolagenu oraz zapobiega nieregularnej pigmentacji skóry. Wszelkie podrażnienia zostaną natomiast złagodzone dzięki kojącym i ochronnym właściwościom alantoiny i D-pantenolu. Zawarty w kremie naturalny czynnik nawilżający, zatrzymuje wilgoć w naskórku, zapewniając właściwe i długotrwałe nawilżenie nawet bardzo suchej skórze."
Krem na dobranoc podobnie jak krem na dzień dobry, zamknięty jest w słoiczku z grubego szkła. Ma nieco inną konsystencję i biorąc pod uwagę fakt, że jest naszpikowany 'dobrymi' substancjami, czuję się trochę lepiej biorąc pod uwagę możliwość zapchania porów. Stosuję go w połączeniu z różnego rodzaju kosmetykami i ze wszystkimi działa dobrze. Nie jest tłusty, ale nie jest też lekki, jak serum czy krem. Nie wiem jak działałby krem ze składem przedstawionym na stronie producenta, gdzie np. olej z pestek winogron jest w składzie przed decyl oleate, czyli substancją która również może zapychać skórę. W moim kremie jest on przed olejem, więc może to nieco zmieniać postać rzeczy.
INCI: aqua, olea europea oil, polyglyceryl-3-metyl glucose distearate, decyl oleate, grape seed oil, sodium pca, glucose, urea, glutamic acid, lysine, glycine, allantoin, lactic acid, propylene glycol, glyceryl stearate, shea butter (butyrospermum parkii ),caprylic/capric triglyceride, dicaprylyl ether, cetyl alkohol, d’panthenol,caprylyl glycol, glyceryl caprylate, ethylhexylglycerin, linoleic acid, tocopherol, cera alba, olive leaf extract, parfum, limonene
Podsumowując - kupując kosmetyki naturalne nie analizowałam każdego składnika z osobna, ponieważ zaufałam magicznemu słowu "Naturalne." Tymczasem okazało się, że chyba powrócę do pielęgnacji 100% olejami, bo nie po to używam kosmetyków 'naturalnych' by zapchały mi pory na policzkach, w przeciwieństwie do kosmetyków drogeryjnych. Przy używaniu większości kosmetyków z drogerii, nie drżę ze strachu, że obudzę się z gulami na twarzy. Nie mniej, cieszę się, że wypróbowałam tą serię - jestem bogatsza w nowe doświadczenia i wiem jakiego składnika unikać.