poniedziałek, 30 stycznia 2017

Podkład Catrice HD liquid coverage 010 - przesadzona legenda, czy zasłużony hit?

Na punkcie tego podkładu oszalały tłumy. Każdy chce mieć Catrice HD i przekonać się na własnej skórze czy jest tak dobry, jak mówią jutuberki. Niektórzy po kilka miesięcy wędrują od drogerii do drogerii badając dostępność podkładu. I to między innymi ten brak dostępności czyni go bardziej pożądanym. Im mniejszy numerek, tym lepiej. Ja przypadkiem w Hebe trafiłam na ostatni 010. Co o nim sądzę? Przeczytajcie.



Druga Skóra. Podkład HD Liquid Coverage to wygładzona cera z efektem “high definition”. Wyjątkowo lekka formuła, którą aplikuje się pipetą, oferuje wysokie krycie i utrzymuje się na skórze do 24 godzin.  Cera wygląda nieskazitelnie, a przy tym naturalnie, podkładu nie czuć na skórze. Skóra jest gotowa na światła jupiterów i bycie w centrum kamery!


 
Podkład jest zamknięty w grubym szkle z pipetą. Jeszcze o dziwo mi nie upadł, ale jak na razie chwalę szklane opakowanie za estetyczne walory. Pipeta nie posiada zamknięcia. Całość (30 ml) wydaje się dosyć spora, ale to kwestia porównania do ser i olejków, czyli produktów w podobnym opakowaniu. Całość jest zaplanowana tak, by zachować higienę, natomiast pipeta niestety zacina się - często marnuję czas przy wypompowaniu produktu i nabieraniu go znowu, aż do skutku - do momentu, aż pipeta nabierze go do pełna.


 
Konsystencja, jak można się domyślać, jest bardzo rzadka. W końcu pipetą ciężko byłoby nałożyć mus.  I myślę, że to na tym polega cały hit tego produktu, Kryje, jak całkiem treściwy mus, a konsystencja przy tym jest ultralekka i rzadka. Jak wiecie, w podobnych produktach mamy do czynienia zazwyczaj z tłustawą i mało kryjącą substancją. Tutaj, przy rzadkim fluidzie mamy mocne krycie, i na tym niespodzianki się kończą. Najlepiej wypada nałożony pędzlem lub gąbką, wtedy najbardziej spaja się ze skórą. Krycie jest mocne i matowe, naturalne. Podkład jest prawie niewidoczny na skórze. Jeśli jednak myślcie, że obejdzie się bez pudru, grubo się mylicie. Mowa zwłaszcza o posiadaczkach tłustej cery - moja osobiście zaraz po nałożeniu wygląda nieziemsko, kilka godzin po - można by na niej smażyć frytki. Najchętniej zmyłabym wtedy wszystko z twarzy, niestety nie zawsze jest ku temu okazja i po raz kolejny trzeba traktować cerę mocno matującym pudrem. Niestety, ale taki efekt mnie nie zadowala.



 

No i w końcu odcień! Jest ich 4, a ja jestem w posiadaniu najjaśniejszego 010 light beige (i najtrudniej dostępnego) i muszę przyznać, że wypada świetnie. Myślałam nad 020, ale koleżanka w porę mnie opamiętała - "Przecież jesteś blada!" No tak. 
Odcień 010 nie ma wyróżniających się tonów i to oprócz dobrego wtapiania się w cerę czyni go niewidocznym. Po jakimś czasie oksyduje i zmienia kolor na bardziej żółtawy, ale nadal się nie wyróżnia jakoś szczególnie.
Myślę, że każda osoba która nie znalazła swojego ulubieńca, albo nie miała do czynienia z dobrym podkładem, uzna go za ideał. Dla mnie rzeczywiście niespodzianką był stosunek konsystencja - krycie i właśnie to głównie czyni go unikatowym. Cała reszta - do bani, dla mnie to po prostu przeciętniak :)

niedziela, 15 stycznia 2017

Najtańsza i ciekawa pomadka matowa? Bell matte liquid lipstick


Hej cześć, witam w niedzielny poranek :)
Dziś dam świetny przykład na to, jak działa poczta pantoflowa - to dzięki niej dowiedziałam się o istnieniu całkiem dobrej matowej pomadki za 9 zł. Pomadka występuje sezonowo w Biedronce, niestety nie pamiętam w ilu odcieniach możemy ją dostać. Kupiłam jeden kolor na próbę i jestem zachwycona. Pomadka w letniej edycji miała złote opakowanie i nazywała się maroccan, teraz wygląda zwyczajnie i zlewa się na półce z innymi szminkami w płynie. Ale przy tej cenie, opakowanie gra drugie skrzypce. :)




 Pomadka jako jedyna ze wszystkich spotkanych mi dotąd pomadek w płynie... pachnie! Tak, naprawdę ma przyjemny zapach

 Po chwili zastyga na ustach i daje idealny mat

 Jest bardzo trwała

 Cena - 9 zł - za taką jakość!

 Na pokrycie ust zupełnie wystarczy jedna warstwa. Przy dwóch pomadka będzie tworzyć grudy i wysuszać wargi. Na pewno nie można o niej powiedzieć, że ma właściwości nawilżające - ale to w końcu mat. Do noszenia jej musimy mieć idealnie gładkie usta.

Podsumowując: Biorąc pod uwagę ostatnią modę na aliexpress, nie ma co kupować podróbek niewiadomego pochodzenia, skoro w zwyczajnej Biedronce dostaniemy całkiem fajną pomadkę za niecałe 9 zł. Szczerze polecam! :D



poniedziałek, 9 stycznia 2017

Zestaw pędzli z Rossmanna za 17 zł, pędzle z New Look za 10 zł :)

:

Hej,  cześć :) Nie mam chwilowo z czego dodać posta, więc piszę go na telefonie i sama jestem ciekawa,  jak mi to pójdzie :) Za wszelkie błędy w edycji i ewentualne literówki z góry przepraszam.
Ostatnimi czasy w Rossmannie wyprzedzają wszelkie zestawy które nie sprzedały się w okresie przerwy świątecznej, więc można trafić na naprawdę fajne promocje. Udało mi się np. trafić na pomarańczowy peeling i masło do ciała w zestawie za 5 zł. Ciekawszy natomiast jest zestaw pędzli w śmiesznej cenie i o tym będzie dziś - chciałam żeby ta informacja trafiła do jak największej liczby odbiorców, dlatego nie kończy się na Instagramie i Facebooku :)



W cenie ok 17 zł mamy 3 miękkie syntetyki w słodkiej wersji. Taki prezent dla kogos może być ryzykowny, ale ja osobiście uwielbiam takie różowe, słodkie i gadżeciarskie rzeczy. Różowe pędzle mają ciemno-złotą skuwkę i białe rączki i kotkami i pieskami. Brzmi kiczowato? Odrobinkę. Dołączone do nich jest białe etui z eko-skóry a całość jest zamknięta w kwiecistym kartoniku. W zestawie mamy pedzel do pudru, do podkładu i do cieni. Przyznam szczerze, że z całej trójki najbardziej lubię ten do pudru. Podkład syntetykiem nakłada się średnio wygodnie, rowienież do cieni wolałabym kulkowy, ale takie przeznaczenie pędzli sprawia, że zestaw jest uniwersalny.


Znacznie ciekawsze są pędzle z New Looka, które na promocji (10 zł za sztukę) sprzedają się jak świeże bułeczki. Kupiłam mamie kiedyś pędzel do pudru i wiem że jest wygodny, więc bez wahania zdecydowałam się na wielki pędzel kabuki oraz pędzel do konturowania. Właśnie nakładałam nim bronzer a nie chciałam by na zdjęciu był mokry, więc wybaczcie resztki kosmetyku na pędzlu. W rzeczywistości wygląda on bardziej estetycznie :P nie mniej,  pędzle są idealne - używam ich na co dzień,  tak jak pędzla do pudru no name z Rossmanna. 
Wielki kabuki w ostrym różowym kolorze robi wrażenie i świetnie omiata twarz pudrem, do tego cena - nawet nie warto się dłużej zastanawiać :) Polecam zaopatrzyć się w pędzle, ponieważ testowałam wiele różnych, zbyt miękkich by nałożyć produkt i zbyt twardych, a wszystkie tu przedstawione pędzle syntetyczne są akurat - akurat by dobrze nałożyć kosmetyk :) 

niedziela, 8 stycznia 2017

Garnier, moisture+ aqua bomb - nawilżająca maska w płachcie


Hej! Dziś baardzo krótki wpis o nowości od Garniera, czyli maseczce w płachcie. Garnier lubi inspirować się Koreańską pielęgnacją - jako pierwszy nazwał krem tonujący kremem BB, następnie stworzył coś na wzór sleeping pack - [KLIK] a teraz proszę, maseczki w płachcie. Ucieszyłabym się na nie 5 lat temu, kiedy żadne maseczki tego typu nie były jeszcze dostępne stacjonarnie, ale myślę że nic nie zaszkodziło wypróbować tej nowości. Garnier posiada w asortymencie 3 rodzaje, a mnie wysłał moisture aqua bomb - maseczkę nawilżającą. 




Technologia oparta na naturalnych składnikach, kwasie hialuronowym i serum nawilżającym, nawilża skórę aż do 24 godzin. Maseczka wzmacnia naturalną barierę ochronną skóry, dzięki czemu pomaga chronić ją przed szkodliwym działaniem czynników zewnętrznych i pozwala zachować młody wygląd na dłużej.

Materiał ze 100% naturalnego włókna celulozowego idealnie dopasowuje się do kształtu twarzy.



olej na włosach maseczka, kawa i ulubiony serial <3 XD


Maseczka ma 2 warstwy - niebieską trzeba przed użyciem odkleić od białej i na twarz nałożyć tylko białą.  Jak w maskach hydrożelowych. Jeśli chodzi o kształt, odpowiada mi - jest dobrze wycięta. Ilość esencji w opakowaniu - można zauważyć nadmiar, który można nanieść na maskę. Wolę jeśli esencji jest więcej, niż mniej. Pachnie ładnie i zdjęta po 20 minutach, ładnie nawilżyła cerę. Różni się jednak nieco od maseczek Azjatyckich, albo chociażby testowanej ostatnio Etre Belle. Garnier wchłania się w skórę tak szybko, że właściwie od razu po zdjęciu mamy już suchą cerę. Maseczkę można więc stosować bezpośrednio przed makijażem. Nie zwróciłam uwagi, ile kosztuje w sklepach, ale z chęcią wypróbowałabym resztę maseczek z serii.

środa, 4 stycznia 2017

Bell, Secretale nude lipsticks - pomadki do ust


Hej! Dziś o moim małym odkryciu, czyli pomadkach w eleganckich i uroczych zarazem, biało-złotych opakowaniach - mowa o Bell Secretale, nude lipsticks. 
 
 

Wyraziłam tu kiedyś swoją złą opinię o pomadkach z serii Hypoallergenic i zdania swojego nie zmienię. Secretale to natomiast zupełnie inna marka. Po zerwaniu współpracy z marką Paese, pracuję teraz m.in. z Bell. Zwróciłam większą uwagę na tę firmę i dowiedziałam się m.in, że jak na tak tanią i szeroko dostępną, 'biedronkową' markę, mają swoją filozofię - wiedzieliście, że kosmetyki Bell są produkowane w Polsce? Ta firma, gdzie róż do policzków kosztuje 8 zł, ma własną fabrykę, a nie korzysta tak jak niektóre - z fabryk większych firm. Czemu natomiast codziennie noszę pomadkę tej firmy i dlaczego nazywa się 'nude', skoro występują tu nawet żywe kolory?


Pomadka Secretale, nude lipstick to całkowite przeciwieństwo matowych szminek. Szczerze mówiąc, znudziły mi się już maty. Mają swoje plusy i minusy, ale na pewno nie można zarzucić im braku trwałości. Nude lipstick to na wpół transparentna pomadka- na zdjęciu powyżej widzicie kolory (od 1 do 6) po kilku przeciągnięciach stickiem. Teraz stawia się we wszystkim na mega pigmentację, zapytacie więc po co komuś na wpół przezroczysta pomadka? Bo na ustach wygląda po prostu nieziemsko! :) Wydobywa delikatnie ich naturalny odcień. Ponieważ moja czerwień wargowa jest naturalnie nieco ciemna, na co dzień noszę najbardziej intensywny, odcień 06 - raspberry mousse. Niestety, jak się domyślacie, nie są zbyt trwałe - a na pewno nie tak, jak modne teraz maty. Mam więc wymówkę, by malować usta co kilka chwil. :)
 
 

Odcień natomiast to jedna sprawa, a inna to nawilżenie  -pomadki bosko wręcz nawilżają usta. Sprawiają, że wargi są niesamowicie miękkie, a nie zawierają przy tym chamskich drobin brokatu. Można więc powiedzieć, że to balsam do ust, ale w ładniejszym opakowaniu. Myślę też, że to pora roku głównie przyczyniła się do tego, że zapałałam miłością do tych niepozornych pomadek. :D Te szminki wyglądają jak Inglotowskie slim gel - sticki są cieńsze niż w typowej pomadce, lubię takie zgrabne szminki. Ładne opakowanie, bezpieczne kolory i balsam do ust na zimowe dni - już wiem, co teraz będzie moją wizją 'idealnego prezentu' w głowie. :D


}