Pokazywanie postów oznaczonych etykietą peeling. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą peeling. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 29 października 2019

Pielęgnacja cery mieszanej jesienią 🍁🍃🍂

.

Cześć! Uwielbiam czytać posty pielęgnacyjne i dziś też przychodzę do was z takowym. Mam cerę normalną z przetłuszczającą się strefą T i mam nadzieję, że jeśli szukacie odpowiedzi na tematy pielęgnacyjne, to będziecie mogli się nieco zainspirować. Mój rytuał raczej od kilku lat wygląda podobnie, zmieniają się jedynie niektóre składowe zależne od pory roku. Enjoy!


Oczyszczanie twarzy zależy od pory dnia. Rano jest to "przepłukanie" twarzy zimną, bieżącą wodą - robię tak od dziecka, bo babcia powtarzała, że "cerę należy rozbudzić", a następnie wkracza tonik - należy go używać po każdym kontakcie z wodą. Ja lubię przetrzeć warz płatkiem, ale jeśli macie wrażliwą lub suchą cerę, możecie użyć hydrolatu i wklepać go delikatnie w twarz - nie każda skóra dobrze znosi pocieranie. 
Wieczorem demakijaż wygląda następująco: płyn micelarny - podobno każdy ma swój ulubiony, ja używam randomowych. Micele zawsze wpadają mi same w ręce i używam po prostu tych, które mam. Ostatnio jako gratis do zakupów dostałam kolejny, który czeka w kolejce. Kilka lat temu pisałam, że nie natrafiłam jeszcze na zły płyn micelarny i zdanie podtrzymuję - każdy jaki miałam radził sobie świetnie.
Płynem micelarnym zmywam prawie cały podkład i udaje mi się nawet część tuszu do rzęs. Później do akcji wkracza żel do mycia twarzy. Ten, którego widzicie na zdjęciu zakupiłam w Naurze w okazyjnej cenie. Wspominam o tym, bo nie spotkałam się z nim nigdzie indziej, a bardzo wam go polecam - dobrze myje twarz i zmywa resztki makijażu, jest wydajny, świetnie się pieni, jest delikatny dla oczu i ma naturalny skład. Jeśli nie mam wiele do zmywania, używam pianki, ponieważ ta konkretna myje w inny sposób niż żel - dobrze domywa cerę, ale nie można jej używać w okolicy oczu. 


Po zmyciu całego dnia z twarzy, czas na tonizację i jak już wspominałam - toniku używam dwa razy dziennie, zawsze po kontakcie z wodą i przed serum i kremem.  Ten którego widzicie na zdjęciu kupuję bo jest łatwo dostępny i ma dobry skład - jestem właśnie w trakcie drugiego opakowania. Tonik z Pixi był w zestawie miniatur, w sam raz do przetestowania i do wzmocnienia efektu serum kwasowego, o którym będę pisać niżej. Tego toniku z racji niewielkiej zawartości kwasu, tak czy inaczej nie można używać w okolicach oczu. Stosuję go czasem na noc zamiast Soraya Plante.


Pielęgnacja dodatkowa - tak ładnie nazywam sera i maseczki, choć są to produkty, których używa każdy. Nigdy nie brakuje u mnie masek na płachcie i masek glinkowych - te ostatnie można robić samemu z naturalnej glinki i wody mineralnej. Używając maseczek glinkowych należy zawsze używać w parze z hydrolatem, bądź tonikiem / wodą przelanych do butelki z atomizerem - nie dopuszczajcie do tego żeby maseczka zaschnęła na twarzy, bo będzie wysuszać buzię. Moim serum jest akurat Hydro alga z Flosleku, które kupiłam w gazecie za całe 10 zł. Świetnie pomógł mi po wakacjach, kiedy z własnej głupoty spaliłam sobie nogi na słońcu - nakładałam booster pod olej i skóra szybko doszła do siebie. Aktualnie używam dwóch pompek na dzień i na noc. 



Peelingi - jakże ważny element pielęgnacji. Zawsze w parze z peelingiem idzie u mnie maseczka - aż żal nie wykorzystać okazji, kiedy cera pozbawiona jest wierzchniej warstwy naskórka i wchłania składniki odżywcze. 
 Pewnego pięknego dnia zaopatrzyłam się w peeling firmy Sylveco co do którego mam mieszane użycia - nie jestem przyzwyczajona do takiej konsystencji, natomiast na pewno nie można mu odmówić działania. Peeling ma bardzo tłustą konsystencję - bazuje na oleju słonecznikowym, ale dzięki małym drobinkom korundu świetnie złuszcza cerę. Po jego użyciu koniecznie trzeba umyć twarz, ponieważ pozostawia tłustą warstwę - chyba, że jesteście posiadaczkami suchej cery i wam to odpowiada. 
Kolejny peeling to The Ordinary z zawartością kwasów AHA i niewielkiego stężenia kwasów BHA, które są polecane do cery tłustej. Z takich domowych produktów z kwasami dobrze jest korzystać, jak w gabinecie - wiosną i jesienią. Zeszłej wiosny korzystałam z Mezo serum z Bielendy, a tej jesieni postanowiłam wypróbować coś nowego. Peeling ten nakładamy na 10 minut i spłukujemy wodą. Lekkie pieczenie czułam tylko za pierwszym razem, nie mniej kwasy działają za każdym razem, bo po użyciu mam bardzo gładką cerę. Nawet przy produktach z kwasami używanych w domu nie zapominajcie o SPF. Swoją ochronę przeciwsłoneczną SPF50 posiadam aktualnie w kremie BB. 



Końcowym etapem pielęgnacji są oczywiście kremy i szczerze polecam te od Miya - szybko się wchłaniają, są w tubkach więc używa się ich higienicznie i dobrze nawilżają cerę. Miałam wszystkie i mojej mieszanej cerze najbardziej przypadł do gustu żółty i zielony, którego mam już kolejne opakowanie. Jeśli chodzi o krem pod oczy, od jakiegoś czasu używam Tarte - uwielbiam go, natomiast muszę poszukać łatwiej dostępnego zamiennika. Nawet jeśli jesteście posiadaczami tłustej cery, nigdy nie rezygnujcie z kremu pod oczy, ponieważ skóra w tym obszarze nie ma tkanki tłuszczowej, jest bardzo cienka. 

Podsumowując, etapy które sprawdzają mi się w przypadku cery mieszanej, to:

1. Płyn micelarny
2. żel do mycia twarzy
3. Tonik
4. Serum
5. Krem
6. Przynajmniej raz w tygodniu peeling i maseczka

Rano pielęgnacja obywa się bez demakijażu. 
Piszcie, jeśli macie jakieś propozycje innych peelingów kwasowych, albo znacie konkretnie nawilżający żel pod oczy.


poniedziałek, 29 stycznia 2018

Skinfood - Maseczki i peeling roku (Rice, Black Sugar, Honey)


Cześć! W Świątecznym okresie w Sephorze roiło się od crackerów, a już po Świętach większość z nich była na wyprzedaży. Tym sposobem w styczniu zakupiłam 3 małe słoiczki z ciekawą zawartością. Mamy tu peeling i dwie maseczki, gdzie peeling ma właściwości odżywcze, a peelingi zawierają drobinki, dostajemy więc produkty wielofunkcyjne.


Black Sugar Perfect Essential Scrub
Peeling ma bogatą, cukrową fakturę, którą widzicie powyżej. Jest zbity, konkretny, nie lejący się, jak większość peelingów na naszym rynku. To, na co na pewno chcę zwrócić uwagę to zapach - zapach cytryn. Nie jest on sztuczny, ale peeling pachnie jakbyśmy przed chwilą skroiły i dolały kilka kropel soku z cytryny - bardzo świeżo i intensywnie. Jest dosyć "ostry" jak to scrub, myślę jednak że w zależności od tego jak będzie się go używać, z sukcesem może go stosować każdy. Moja pierwsza styczność z nim - zupełne wow! Pierwszy raz po użyciu peelingu moja cera była tak zaczerwieniona. Jarałam się tym strasznie i robiłam wszystkim zdjęcia mojej buraczanej twarzy. Jeśli nie chcemy aż tak intensywnego działania, można zostawić peeling zgodnie z zaleceniem na kilka minut, a spłukując go z twarzy, wykonać delikatny masaż. Plus za niesamowitą wydajność - po czterech użyciach ubytek jest nadal niewielki. 


Black Sugar Honey Mask Wash off
Z tą maseczką jest śmieszna sprawa. W nazwie jest znowu "Black sugar", a ja po pierwszym użyciu myślę, gdzie ten black sugar się podziewa. Nie ważne, bo maseczka pachnie miodem, ma konsystencję miodu i odżywia jak miód, nic tylko zachwalać. Zdziwienie przyszło po trzecim użyciu, gdzie zza miodowej, lepkiej warstewki zaczęła się wyłaniać brązowa góra lodowa. Jeszcze jeden rzut oka na nazwę maseczki i moje wielkie "NO WAY!!!" Ależ tak. W miodowej maseczce jest mniej cukrowego peelingu niż w cukrowym peelingu, ale również jest, a spowija go miodowa pachnąca warstewka, więc można powiedzieć że maseczki używa się jeszcze przyjemniej. Nie mniej, czarny cukrowy element który widać na zdjęciu pod miodem nakładam na całą twarz, a sam "miód" na usta i skórę pod oczami. Po trzech takich niedzielnych zabiegach (cukrowy peeling-maska + cukrowa maska-peeling) śmiałam się, że moja cera najzdrowiej wygląda w poniedziałek - zero suchych skórek, jest bardziej napięta a podkład lepiej się trzyma. Na pewno wrócę do tych produktów. 


Rice mask wash off
I czas na kolejną i ostatnią maseczkę która również posiada funkcję peelingu, choć zdecydowanie nie tak trącego, jak cukier. Maseczka z ryżowym ekstraktem będzie idealna dla cer delikatnych, suchych, z problemem rozszerzonych naczynek. Jest to delikatnie pachnąca, biała maseczka, która jednak jakąś strukturę ma - specjalnie rozsmarowałam małą ilość na dłoni, żebyście zobaczyli że wygląda jak zmielone ziarnka ryżu - absolutnie delikatne w użytkowaniu. Ja często używam jej jako "ostatni etap" z trzech produktów, lub zamiast miodowej, choć tej trudno sobie odmówić. Mam wrażenie że ryżowa maska łągodzi - dla mnie jest zbyt łągodna i nie sięgnę raczej po nią ponownie jak po dwie poprzednie, ale trzeba przyznać, że ma potencjał. :)



czwartek, 7 lipca 2016

Organic Shop, Organiczny peeling organic olive & clay z błękitną glinką i oliwą

Hej! Dziś będzie mowa o produkcie marki, której kosmetyki do pielęgnacji nęciły mnie od dawna. Mowa oczywiście o Organic Shop, z którego miałam zrobić większe zamówienie, ale zauważyłam też tą markę stacjonarne, kupiłam, wypróbowałam, poległam!



"Peeling do ciała „organic olive & clay” wzbogacony w olejek z oliwek, naturalną glinkę i sól. Delikatnie złuszcza, wygładza i zmiękcza skórę, nawilża ją. Nie zawiera SLS, silikonów, parabenów."

W zasadzie, w samym peelingu podoba mi się praktycznie wszystko. Peelingi lubię robić sama, chyba że mają tak naturalny skład, jak ten. Kosmetyki Organic Shop nie są drogie, bo każdy oscyluje około kwoty 10 zł, ale są też robione z takich komponentów. Peeling sól - oliwa - glinka to świetna myśl, a sól będzie zawsze tańsza niż np. cukier lub kawa, ale szczerze wolę sól od cukru w peelingach do ciała. 
Ale do rzeczy - jak się używa tego niezwykłego, niebieskiego peelingu? Wyśmienicie! Konsystencja w opakowaniu wygląda na gładką, ale po wyjęciu od razu zauważamy i odczuwamy grudki. W dodatku powierzchnia jest jak tafla wody, od razu wraca do poprzedniego stanu i robi się gładka.
Peeling jest perfumowany i pachnie niesamowicie świeżo. Masaż peelingem wykonuję za pomocą rękawicy, co wzmacnia efekt. Skóra po spłukaniu peelingu jest oczywiście bardziej gładka, co zawdzięczamy również oliwie w składzie, i przygotowana idealnie na balsam.


Jedyne, czego mogę i nawet muszę się doczepić to opakowanie - jest niesamowicie niewygodne, ponieważ słoiczka nie da się już z powrotem zakręcić. Plastik jest cienki i niesamowicie elastyczny i zamiast się siłować z opakowaniem, wolę trzymać peeling w bezpiecznym miejscu, by nigdzie się nie przewrócił. Sama zawartość - 5/5, natomiast gdybym miała brać pod uwagę opakowanie, niestety musiałabym odjąć jedną 'gwiazdkę'. :P 
Peeling z glinką to bardzo ciekawy pomysł, po wypróbowaniu szamponu z glinką ghassoul, czekam, może glinka mnie jeszcze i znów zaskoczy. :)


INCI: Sodium Chloride (sól), Glycerin (roślinna gliceryna), Cetearyl Alcohol, Butyrospermum Parkii Butter (masło shea), Olea Europaea Fruit Oil* (organiczna oliwa z oliwek), Bentonite (niebieska glinka), Cocamidopropyl Betaine, Aqua, Parfum, Limonene, Silica, CI 77007, CI 77288, CI 77499
(*) – składniki pochodzące z or
ganicznych upraw

czwartek, 16 czerwca 2016

Najlepsze i naturalne peelingi do ciała - zdzieraki własnej roboty

Temat niektórym może się wydawać oczywisty, a kiedy z kimś rozmawiam o peelingach i wspominam że robię sama, spotykam się ze zdziwieniem. A to naprawdę najłatwiejsza rzecz pod słońcem i nie zabiera dużo czasu. Praktycznie wszystkie składniki znajdziecie w kuchni i ważne jest, by peeling robić na bieżąco, 'na raz.' Drogeryjnym zdzierakom mówię zdecydownie NIE i kupne peelingi jakim ostatnio uległam to cukrowa Korana i mydło z peelingiem od Honey Therapy. Ale nie ma to ja własne. :) No i jest jeszcze jeden powód - kiedy widzę solny peeling w małym słoiczku za miliony monet. A już od dawna sól nie jest na wagę złota :P


1.  Kawa - U mnie najbardziej popularna w peelingowaniu. Fusy z kawy mieszam... no właśnie.  O tym, że kawa i oliwa są świetne, pisałam tutaj -> KLIK Możemy tworzyć różne wariacje w temacie, ale ostatnio znów nie ponosi mnie ekstrawagancja. Kawę z jakimś olejkiem - ostatnio lubię kokosowy i arganowy, lub choćby ze wspomnianą oliwą warto zostawić jeszcze kilka minut na skórze. Mamy od razu antycellulitowy 'okład.' Kofeina zawarta z kawie + szczotka do masażu lub rękawica = cud miód. Pewnie zauważyłyście, że ostatnio peeling kawowy bije rekordy? Nie bez powodu :)

2. Cukier i sól - Jeśli chcę mocniejszego zdzierania - mam na myśli zwłaszcza uda i pośladki, chętnie sięgam po grubsze drobiny. Sól himalajska (najbardziej czysta sól na świecie) i cukier świetnie nadają się do tego zadania. Przepis na cukrowy peeling do ust -> KLIK Nie wyobrażam sobie teraz nałożyć matowej pomadki bez peelingu wcześniej. Cukier i sól są w porządku na ciało, ale dla większości mogą mieć za duże drobiny, jeśli chodzi o twarz.

3. Olejek pomarańczowy i cynamonowy - idealne w połączeniu z kawą w walce z cellulitem lub przy body wrapping. Dla mnie cudownie pachną. :)

3. Masło Shea -  dodaję czyste masło shea do kawy, a olejki - do kąpieli kiedy mam dzień lenia i nie chce mi się już balsamować ciała. Wspaniale nawilża i zmiękcza naskórek podczas peelingowania.

4. Olejki - kokosowy, monoi... i wszystkie inne, bo wymieniać by można bez końca :) Używałam już lnianego, oliwy, a w ostateczności nawet oliwki i wszystko pięknie się łączyło. 

5. Mechaniczne wspomagacze - o ile różnego rodzaju mieszanki świetnie działają na poszczególne partie ciała, nieraz potrzeba wkroczenia czegoś mocniejszego. I tu pojawiają się szczotka, czy rękawica do ciała (za parę złotych w Rossmannie), czy też rękawico-szczotka i kilka innych ciekawych wynalazków (Natura)


Podsumowując: Powyższe składniki to tylko przykłady, ale jak widzicie peelingi można robić naprawdę z wielu rzeczy :) 
Dla mnie ważna jest konsystencja - dlatego tyle tu olejków. Ale do domowego peelingu wystarczy tylko zdzierak w formie sypkiej i ewentualnie jakaś substancja, która ładnie wszystko połączy. :)

poniedziałek, 25 kwietnia 2016

Korana, Szlachetny Polski miód: Miodowy dotyk - masło do ciała, miodowy piling cukrowy do ciała


Hej! Dziś o kosmetykach raczej mało znanych, ale naturalnych, Polskich i niedrogich. Mowa o Koranie, bo ich kosmetyki, zwłaszcza na bazie miodu zawróciły mi w głowie. I po co szukać dalej, skoro takie wspaniałości mamy tuż pod nosem? :)


Miodowy piling cukrowy do ciała


Marzysz o idealnie gładkiej i aksamitnie miękkiej w dotyku skórze? Kryształki cukru trzcinowego oczyszczą skórę i usuną martwe komórki naskórka by przygotować ją na działanie obecnych w kosmetyku składników aktywnych. Witaminy, kwasy organiczne oraz sole mineralne zawarte w miodzie lipowym działają na skórę odżywczo dodając jej energii. Łatwo wchłaniany przez skórę olej z awokado wnika w najgłębsze jej warstwy silnie ją nawilżając. Wygląd skóry i jej stopień nawilżenia poprawią również obecne w pilingu masło Shea, olej migdałowy oraz winogronowy – szczególnie polecany do suchej skóry. Dodatek witaminy E zatrzyma naturalną sprężystość ciała.
Sposób użycia: Piling nałóż na zwilżoną skórę i masuj lekkimi okrężnymi ruchami. Po zakończeniu masażu cukier rozpuści się w wodzie a Ty będziesz mogła kontynuować kąpiel zanurzając ciało w bogatych w składniki aktywne olejach. Miodowy piling cukrowy skutecznie zastępuje użycie balsamu po kąpieli.
Pojemność: 250 ml

Co myślę o tym pilingu? Że jest genialny! Jasne, nic trudnego zrobić wspaniały piling samemu, ALE PO CO, skoro Korana daje nam, jak na tacy piling na maśle shea, z drogocennymi olejkami? Drobiny cukru są w pilingu dosyć spore i czasem mi to przeszkadza. Przez obecność olejków w składzie piling jest niesamowicie tłusty, skóra po użyciu jest miękka i nie wymaga balsamowania. (Ale i tak to robię, bo grzechem byłoby nie skorzystać później z masła) Kosmetyk pachnie oczywiście słodko i otula naszą skórę ochronną warstewką. Kąpiel z tym pilingiem i olejem monoi to czysta przyjemność, aż dziw, że etykieta to wytrzymała. :P Całość mieści się w plastikowym słoiczku z aluminiową nakrętką.



Miodowe masło do ciała
Bezwodne masło do ciała oparte wyłącznie na maśle Shea i naturalnych olejach roślinnych: migdałowym, winogronowym, z awokado oraz oliwie z oliwek wygładza skórę i przywraca jej sprężystość. Obecność miodu lipowego sprawia, że Miodowe Masło do Ciała pielęgnuje zarówno skórę ciała i twarzy oraz doskonale sprawdza się w ochronie delikatnej skóry ust. Jest również ukojeniem na popękaną i przesuszoną skórę łokci i kolan.
Sposób użycia: Niewielką ilość Miodowego Masła nanieść na osuszoną skórę i okrężnymi ruchami rozsmaruj na niej kosmetyk. Kosmetyk przeznaczony jest do codziennej pielęgnacji skóry suchej, wrażliwej wymagającej intensywnej pielęgnacji – zawiera naturalne filtry UV.
Masło, jak w opisie - jest bezwodne, również bazuje na olejach i nawilża skórę przez cały dzień. Na całe ciało wystarczy tak naprawdę niewielka ilość kosmetyku. Pachnie bardzo słodko i intensywnie co mnie akurat nie przeszkadza, ale znam osoby dla których ten zapach jest drażniący. Po użyciu masła i oleju moja skóra jest bardzo miękka i elastyczna. Kosmetyki pomogły mi zwłaszcza przy mojej sesji na solarium, nie pozwoliły wysuszyć mojej skóry. I najważniejsze - dochodzi do tego świadomość, że wcieramy w swoje ciało coś naturalnego. A to dla mnie bardzo ważna kwestia. :)


czwartek, 14 kwietnia 2016

Prosty przepis na twój ulubiony peeling do ust ♥


Ostatnio pomalowałam się matową pomadką w przepięknym odcieniu, ale na ustach wyglądała źle, żeby nie powiedzieć, że bardzo źle. Wszystko przez suche skórki na czerwieni wargowej. Pisałam wam kiedyś o peelingu do ust w pomadce od Sylveco - bardzo fajna opcja, ale pomadka nie zawsze wytrzymuje z takim roztrzepańcem jak ja i czasem się gubi. Wtedy sięgamy po to, co jest pod ręką. Przepis na już? Miękka szczoteczka do mycia zębów, a jeszcze lepiej: miód + cukier. Nie ma nic bardziej prostego! A jeśli chcemy coś na dłużej?

czwartek, 18 czerwca 2015

Perfecta Pharmacy, no problem 3 w 1 siarkowy żel - peeling - maska, czy warto mieć?



Taki produkt 3 w 1, który w asortymencie ma wiele firm, warto czasem mieć. Testowałam kilka takich kosmetyków i osobiście lubię ich używać na moją mieszaną cerę, nie na co dzień ale od czasu do czasu. Ostatnimi czasy konkurencję zrobiła im pasta manuka, która jest tańsza i skuteczna, ale takie rzadsze w konsystencji pasty też mają swoje plusy.

sobota, 24 stycznia 2015

Iwostin, Perfectin Lucidin profesjonalny peeling na noc dla skóry z przebarwieniami

Od producenta:
Właściwości - 
Złuszcza naskórek, Likwiduje przebarwienia, Wygładza i rozjaśnia skórę
Skuteczność potwierdzona badaniami:- Rozjaśnia skórę już po 7 dniach wg 74% badanych* 
- Redukuje przebarwienia i ujednolica koloryt skóry wg 78% badanych**

Składniki aktywne:

Kwas glikolowy 12% - Działa złuszczająco, stymuluje odnowę komórkową oraz rozjaśnia przebarwienia.Melavoid - Hamuje syntezę melaniny, zapewniając wyrównany i jednolity koloryt skóry.Dermawhite® NF LS - Kompleks składników aktywnych, które wzajemnie nasilają swoje działanie: - Kwas ferulowy – rozjaśnia przebarwienia - Kwas glukonowy – obniża aktywność melanocytów - Kwas cytrynowy – delikatnie złuszcza naskórek



Eksfoliacja kwasami jest ostatnio dosyć modnym zabiegiem w gabinetach i wiele marek wrzuca do swoich produktów śladowe ilości kwasów, by zachęcić konsumentów do korzystania. Jeśli chodzi o kosmetyki z kwasami do użytku domowego, trzeba założyć, że ktoś może sobie zrobić krzywdę i kwasy w składzie zazwyczaj tylko ładnie brzmią. Ale jeśli już ktoś szuka czegoś bardziej natężonego, czemu by nie wypróbować peelingów od Iwostin.


Sama od siebie bym pewnie po nie nie sięgnęła, pozostając przy swoim zdzieraniu cukrem, ale zostały mi polecone od osób, które już je wypróbowały. Mamy trzy rodzaje peelingów: do skóry dojrzałej, z przebarwieniami i trądzikowej. Oczywiście, by 'doleczyć' do końca cerę pomyślałam najpierw o zastosowaniu Purritin przeciwtrądzikowego, ale w końcu wygrał Lucidin na przebarwienia, dzięki temu że jest mocniejszy w działaniu. 
Producent zaleca stosowanie peelingu na noc pod serum, a na dzień krem z filtrem z tej samej serii. Ja stosuję pod swój krem, który akurat używam, w tym wypadku z ekstraktem z pomidora, a na dzień też zwyczajowo krem z SPF 20 [KLIK]. Nieważne czy złuszczamy się w gabinecie czy w domu, myślę że filtr przeciwsłoneczny jest potrzebny, w końcu nie bez powodu eksfoliacja kwasami najczęściej odbywa się na wiosnę i jesień.


Producent obiecuje poprawę stanu cery już po pierwszym użyciu, a po tygodniu zauważalne efekty. Nie za bardzo w to wierzyłam, bo na moją dosyć grubą skórę tak naprawdę rzadko co cokolwiek działa. Jak wyglądało moje pierwsze użycie peelingu? Rozsmarowałam na twarzy trzy kropelki klejącej się mazi i po chwili przykryłam kremem. Rano myjąc buzię, poczułam o dziwo różnicę - była baardzo wygładzona. Wizualnie nie było większych zmian, ale pod palcami czułam różnicę. Delikatne i wrażliwe miejsca na mojej twarzy - okolice nosa i zmarszczek bruzdowo-wargowych były za to mocno podrażnione i po dwóch aplikacjach przestałam dozować kosmetyk na te miejsca. Nakładałam go za to na czoło, policzki, brodę i ostrożnie na okolice nosa. Po kilku pierwszych użyciach na policzku miałam zmiany trądzikowe, których źródło ciężko jest określić i jak wiadomo, po nałożeniu kwasu bardzo szczypały - powinniśmy wystrzegać się nakładania drażniących rzeczy na tego typu miejsca. Więc większość jednego policzka też wychodziła z gry :P O ile na początku czułam różnicę, po późniejszych zastosowaniach już nie. Moje znajome miały podobnie - jeśli któraś miała grubą skórę jak ja, zero efektu, a przy cienkich się złuszczała. Skóra za to była jakby odrobinę jaśniejsza - nie mogę wykluczyć, że to efekt placebo po naczytaniu się ulotki :P


Podsumowując, używam sobie peelingu nadal, nie licząc już na żaden głębszy efekt. Zauważyłam tylko, że skóra jest delikatniejsza i jakby nieco gładsza. Jednak nateżęnie kwasu 12% jest dla mnie za słabe, nawet jeśli stosowany jest codziennie.

INCI: Aqua, Glycolic Acid, Metylpropanediol,Propanediol, Glycerin, Betaine Monohydrate, Mannitol, Sodium Gluconate, Citric Acid, Sodium Citrate, Waltheria Indica Leaf Extract, Dextrin, Ferulic Acid, Hydroxyethylcellulose, Boerhavia Diffusa Root Extract, Disodium EDTA, Sodium Hydroxide 

https://www.iwostin.pl/lucidin-3/


niedziela, 7 grudnia 2014

Avon Planet Spa, Perfectly purifying - jak używać peelingu gommage?

Peeling Gommage wymyślono we Francji już w ubiegłym wieku i był wtedy baardzo lubiany. Dziś spotyka się go bardzo rzadko, najbardziej popularne na sklepowych półkach są peelingi chemiczne - enzymatyczne i mechaniczne - ziarniste. Pierwsze poleca się dla skór suchych, drugie dla tłustych. Peeling gommage można zakwalifikować po środku - najpierw zostawiamy go na skórze, by enzymami rozpuścił wszystko co jest w stanie, a następnie na sucho 'gumkujemy' go z powierzchni skóry, działamy więc wtedy mechanicznie. Najlepiej delikatnie naciągnąć kawałek skóry i dwoma palcami gumkować peeling. Osoby z delikatną i wrażliwą cerą mogą pominąć ostatni krok i mają wtedy tylko peeling enzymatyczny, gommage ma więc szerokie zastosowanie i trafia w każdą grupę cer. Czytałam już niepochlebne recenzje na temat tego rodzaju peelingu, że nie działa dobrze na skórze, zasycha i trzeba go ścierać... ale o to chodzi, prawda? :D
Peeling od Avonu kupiłam jakieś pół roku temu razem z maseczką, która skończyła się już dawno. Maseczka była bardzo perfumowana, dlatego nie trzymałam jej na skórze zbyt długo, ale z peelingiem nie ma tego problemu. Używam go od czasu do czasu, dlatego w tubce coś jeszcze zostało, ale i tak muszę przyznać, że jest bardzo wydajny. Ma żelową konsystencję, wystarczy go niewielka ilość. W miarę dobrze radzi sobie z najbardziej zewnętrzną warstwą, choć całej warstwy rogowej oczywiście nie ściera. Buzia jest odświeżona, dlatego lubię go stosować, acz przy mojej grubej skórze działanie jest słabiutkie. Nie mniej, musiałam wyprobróbować ten rodzaj peelingu, bo nie byłabym sobą :)

czwartek, 16 maja 2013

Dax Cosmetics, Perfecta, peeling gruboziarnisty Minerały morskie + drobinki orzecha

Peeling na tyle mi się spodobał, że kupowałam co trochę saszetki, nie interesując się nawet, czy istnieje pełnowymiarowa wersja. Mój błąd - przy następnym zakupie peelingu rozejrzę się dokładniej. A co najbardziej spodobało mi się w tym gruboziarnistym zdzieraku? Wszystko! Mam tłustą skórę, z reguły mogę sobie pozwolić na grubsze peelingi, choć podobno nie są wskazane dla żadnego typu cery. Oj tam ;) Pierwsze wrażenie po otwarciu - wspaniały zapach! Minerały morskie peeling ma już na samym początku, a zapach gdzieś na końcu składu. Mimo to, pachnie fenomenalnie. Jak dla mnie, czuć trochę.. kiwi ;) Kolor też zachęcający, jasna zieleń z ciemniejszymi kropeczkami - wygląda i pachnie jak kiwi, a jak smakuje? ;P Na moją cerę działa dobrze, nadaje się na oczyszczenie w sam raz przed użyciem maseczki.


Skład: Aqua, Prunus Armeniaca Seed Powder, Juglans Regia Shell Powder, Prunus Amygdalus Dulcis Shell Powder, Glycerin, Glyceryl Stearate, Steareth-25, Ceteth-20, Stearyl Alkohol, Paraffinum Liquidum, Isopropyl Myristate, Dimethicone, Ammonium Acryloyldimethyltaurate / VP Copolymer, Soya Lecithin, Pantenol, Trilaureth-4-Phosphate, Sorbitol, Propylene Glycol, Citric Acid, Tocopheryl Acetate, Retinyl Palmitate, Ethyl Linoleate, Ethyl Linolenate, Ethyl Oleate, Silk Amino Acid, Pyridoxine, Biotine, Magnesium Ascorbate/PCA, Mel, Sea Salt, Allantoin, Triclosan, Disodium EDTA, Ethylparaben, Methylparaben, 2-Bromo-2-Nitropropane-1,3-Diol, Parfum, CI 42090

środa, 1 sierpnia 2012

Kolastyna Refresh Peeling do twarzy

Przede wszystkim muszę zaznaczyć, że peeling od Kolastyny jest drobny, ba - z powodzeniem używam go jako żelu do twarzy. Mikrogranulek jest niewiele, ale na mały codzienny peeling wystarcza. Kosmetyk zawiera proteiny i aminokwasy, więc buzia po nim jest przyjemnie gładka i odżywiona, peeling usuwa też zanieczyszczenia. Jest bardzo delikatny, więc mogę polecić go wszystkim, aczkolwiek następnym razem spróbowałabym czegoś innego.


}