niedziela, 23 października 2016

Skin79, maska dla suchej małpy 🐵 🙈 🙉 🙊


Hej! Dziś słów kilka o masce nawilżającej, dzięki przez kilkanaście minut staniemy się, nie już taką suchą, małpą. Bardzo cieszę się, że dostałam tą maseczkę, bo jak wiadomo - nawilżenie przyda się każdemu, zawsze i wszędzie. 
SKIN79 Animal Mask - For Dry Monkey
Innowacyjny design nowych masek w płacie zachęca do zabawy podczas codziennej rutyny pielęgnacyjnej. SUCHA MAŁPA to maska która pozwoli nawilżyć nawet najbardziej kapryśne cery. Wysoka zawartość kwasu hialuronowego, który ma doskonałe właściwości łagodzące, pozwala na skuteczne nawilżenie przesuszonej skóry mającej skłonności do pierzchnięcia. Wygładza, poprawia elastyczność i ujędrnia. Ekstrakt z kwiatu lotosu nawilża i przyspiesza gojenie. Wyciąg ziarna kakaowca ma działanie odżywcze i ochronne. Produkt wolny od parabenów, pochodnych formaldehydu i ftalanów.
Sposób użycia: na oczyszczoną skórę twarzy nałożyć toner, a następnie płat maski. Po 20 minutach zdjąć i wklepać pozostałość żelu.



To właśnie główna funkcja kosmetyku, czyli nawilżenie sprawia, że maska jest bardzo uniwersalna. Jeśli macie wątpliwości co do wyboru, nawilżenie zawsze jest dobrym wyborem :) Pisałam wcześniej o kociej maseczce 'for angry cat' która jest dla osób z cerą problematyczną, o choć obydwie są dobre, znacznie się między sobą różnią. 
Pierwszą rzeczą, z którą kojarzą nam się zwierzęce maseczki, to właśnie zabawne nadruki, które nie rozpuszczają się pod wpływem ciepła i mokrego otoczenia. :) Na 20 minut stałam się małpą ze złym wyrazem twarzy i na pewno umila to aplikację. I ponownie namawiam, chociaż maseczki od Skin79 są intrygujące i zabawne, polecam wyciągnąć z nich jak najwięcej... leżąc. W tej pozycji bawełna najbardziej przylega do naszej twarzy i skóra wypija więcej składników aktywnych. Jeśli chodzi o samą esencję, jest jej w opakowaniu aż zanadto, więc resztki wystarczą również na szyję i dekolt. Sama emulsja ma postać biało-przezroczystego żelu i pięknie pachnie - jest nieco bardziej 'kolorowa', niż w kotkowej masce. Maskę trzymałam pół h (razem z maską biovax na włosach - jak zwykle małe spa :P) resztę esencji wklepałam i nadmiar wchłonął się po 10 minutach. Kierując się zegarkiem na zdjęciu, 1,5 h od zdjęcia maseczki, nadal mam lepką twarz od nadmiaru esencji - pozwala to wnioskować, że maseczka jest idealna na noc. Moja przesuszona ostatnio cera po takich zabiegach ma szansę odzyskać równowagę. I wy powinniście dać szansę maseczce - nawet osoby ze skórą tłustą, jak ja powinny na jakiś czas stać się złą małpą. :) I na sam koniec jedyne, czego mogę się przeczepić - wykrój maseczki. Jak widać, boki twarzy, skóra pod ustami i oczami jest całkowicie odkryta.

czwartek, 20 października 2016

Pędzle Hakuro - idealne?




Hej! Dziś o komplecie pędzli, o których wspominałam już na facebooku. Pierwszy raz od czasu Ecotools posiadam tyle wspaniałości na raz i chciałam je wam krótko przedstawić wraz z uzasadnieniem, dlaczego je polecam. Czy ktoś tu nie zna pędzli Hakuro? Nie. Są idealne, ładnie leżą w dłoni, wyglądają bardzo pro dzięki grubym, wygodnym rączkom i są nieporównywalnie miękkie do wielu pędzli innych marek. Hakuro należą do średniej półki cenowej, a mimo to możemy cieszyć się bardzo dobrą jakością. Włosie jest tak miękkie, że nabiera kosmetyk, a nie wydrapuje go z opakowania, z czym niestety miałam do czynienia np. przy korzystaniu z Makeup Revolution. Jakie pędzelki teraz posiadam, które polecam i dlaczego aż wszystkie? :D
 
 

 Przede wszystkim - myślę, że poszczególne pędzle służą do tego, do czego używamy ich automatycznie i podświadomie. Skoro jednak x ludzi używa pędzla do jednego określonego celu, coś w tym musi być. Prosty przykład - pędzel Hakuro H22 polecany jest w jednych sklepach do pudrowania skóry pod oczami, według innych do rozświetlacza. Myślę, że każdy pędzel ma m.in. 2 rodzaje wykorzystania i w naszej kreatywności leży odpowiedź, który służy do jakiego celu. :)

 

Hakuro Pędzel H50S - jest to niewielkich rozmiarów flat top, mniejszy odpowiednik H50. Jak to flat top, służy do nakładania podkładów oraz kosmetyków mineralnych. Jeśli chodzi o H50S, sprawuje się znakomicie, choć myślę, że lepiej używa mi się go do pudru mineralnego, niż z podkładem, gdzie trzeba się bardzo namachać. Włosie jest bardzo miękkie, więc jeśli chodzi o konturowanie na mokro np. z Kobo, wychodzi ono bardzo delikatnie.

Hakuro Skośny pędzel H85  -Skośne pędzle mogą służyć zarówno do brwi, jak i malowania kresek linerem. Im mniejszy pędzelek, tym bardziej precyzyjne kreski możemy stworzyć. H85 jest bardzo cieniutki, więc jeśli chodzi o brwi, sprawdzi się przy malowaniu pojedynczych włosków, a z kreskami - spisuje się znakomicie. Ja wolę nieład przy brwiach, więc używam z jego pomocą eyelinera w żelu i muszę przyznać, że jest bardzo dokładny. 

Hakuro Pędzel 'języczkowy' H60 - Pędzel takiego rodzaju posiada pewnie każdy. Jeśli jednak przyjrzymy się H60, zobaczymy że pędzelek zwęża się, nie jest to typowy szeroki języczek. Służy do nakładania cieni, ale również do poprawiania kształtu brwi, 'czyszczenia' ich okolic.

Hakuro Pędzel 'kuleczka' H78 - Pluszak jest niezbędny przy dobrym blendowaniu. H78 jest bardzo małym kulkowym pędzlem, na pewno mniejszym niż ten, którego do tej pory używałam na co dzień. Jest dzięki temu bardziej precyzyjny i zazwyczaj służy mi do nakładania rozświetlacza w wewnętrzny kącik. Do malowania całej powieki służy mi jednak...

Hakuro Miękki pędzel do cieni H79  - Jest to mój ulubiony pędzel z całej kolekcji, czego bym się nie spodziewała bez aplikacji cieni. Bardzo cieszę się, że go dostałam, bo pewnie inaczej nie zdecydowałabym się na jego kupno sama. Pędzel sprawia, że aplikacja cieni jest niewiarygodnie prosta i przyjemna. Jest sporych rozmiarów, ale jest miękki, a jednocześnie 'konkretny' - świetnie rozprowadza i blenduje cienie. Na upartego, cały makijaż cieniami można wykonać za pomocą tego jednego, genialnego pędzla.

Hakuro Pędzel H13 - Miękki i przyjemny pędzel do konturowania, różu, czy bronzera. Jest większym odpowiednikiem mojego H22, który służy mi właśnie do rozświetlacza.  Dzięki niemu możemy ładnie zatrzeć granice, nie robi plam. I znowu posłużę się tym określeniem - miękki, ale zarazem 'konkretny.' :)






wtorek, 18 października 2016

Freedom makeup, pro baked blush & highlight - paletka z rozświetlaczami, różami, bronzerami



Hej! Niedawno pisałam o najnowszej paletce z cieniami Makeup Revolution, a teraz przyszła kolej na siostrzaną markę - Freedom makeup. Widać moje zamiłowanie do makijażu i pielęgnacji jest tak wszystkim znane, że zostałam obdarzona na urodziny samymi wspaniałościami. Bardzo dobrze się składa, bo i tak myślałam już nad nowymi rozświetlaczami. Jak spisują się te od Freedom Makeup?

 

Przede wszystkim, to moje pierwsze spotkanie z Freedom Makeup. Mimo to, stale obserwowałam ukazujące się nowości i wiem, że Freedom ma kosmetyki, które według nich i mnie samej są bardziej 'pro'. Freedom ma ekstrawaganckie kolory szminek i więcej ciekawych produktów niż Makeup Revolution, chociaż to szafa MR stoi cały cały czas i kusi w Drogeriach Polskich. 
W czarnej, prostej paletce z dużym lusterkiem znajdziemy 8 kosmetyków - 7 z nich ma błyszczące wykończenie.
Pierwszy z nich - w opakowaniu najjaśniejszy, wręcz biały, na kartoniku i w rzeczywistości bardziej złoty - jest najbardziej intensywnym, jasnym kolorem. Moim zdaniem można z nim srogo przesadzić na kościach jarzmowych, za to ładnie wygląda jako rozświetlacz na powiekach. Pozostawia bardzo intensywną, złotą łunę, która najbardziej rzuca się w oczy w półmroku. Pozostałe dwa róże pod nim są już mniej intensywne, ale nadal widoczne na policzkach. Jeśli chodzi o następny rząd - najjaśniejszy kolor to piękna tafla, idealna na codzień. Dwa kolory pod nim są już bardziej brązowe. To właśnie one obydwa, wraz z pierwszym, najjaśniejszym, bardzo przypominają mi wypiekane cienie z paletki Fortune Favours The Brave od Makeup Revolution. I na samym środku mamy 2 bronzery - jedyny mat w paletce i pod nim błyszczący. Matowy bronzer jest na twarzy zdecydowanie zbyt pomarańczowy, więc jeśli chcemy korzystać przy makijażu wyłącznie z paletki FM, konieczne będzie mieszanie go z świetlistym.


Podsumowując - w paletce mamy jeden rozświetlacz idealny na codzień, jeden który aż razi po oczach, 2 świetliste róże, 3 brązowe rozświetlacze i jeden mat. Z paletką naprawdę można zaszaleć pod każdym względem, chociaż nie opuszcza mnie przekonanie, że paleta jest dobra dla wizażystów, którzy malują klientów o różnych odcieniach cer. Paleta ma ważność rok od otwarcia, chociaż wątpię żebym mogła zużyć ją w tym tempie, bo jak wiadomo wypiekane kosmetyki są niesamowicie wydajne.

sobota, 15 października 2016

Skin79, pore bubble celansing mask - bąbelkująca maska w płachcie

Skin79 wypuścił ostatnio kilka bardzo ciekawych produktów w postaci masek, których nie można po prostu ominąć. Jednym z nich jest bąbelkująca maska w płachcie, którą dorwałam w Drogeriach Polskich za 17 zł :)

 

 

Pierwsza maseczka w płacie zapewniająca efekt masażu jednocześnie. Maska, dzięki drobnym pęcherzykom powietrza, wnika głęboko w pory, dokładnie je oczyszczając. Ekstrakt z jeżówki pobudza wytwarzanie nowych włókien kolagenowych i silnie regeneruje. Proteiny mleka nawilżają i wygładzają skórę. Wąkrota azjatycka wykazuje działanie przeciwzapalne, poprawia gęstość i elastyczność skóry. Twarz staje się silnie nawilżona i wyraźnie rozjaśniona. Stosować minimum raz w tygodniu. 

Sposób użycia:
1. Umyć i stonizować twarz.
2. Rozmasować maskę przez opakowanie,
aby równomiernie rozprowadzić składniki aktywne.
3. Rozłożyć maskę na suchej skórze, dopasowując do oczu i ust.
4. Po około 10 minutach zdjąć maskę.
5. Umyć i stonizować twarz

 

 
Maska w przeciwieństwie do zwierzakowych, wygląda na twarzy bardzo źle. :P Wyjęta z opakowania jest czarna, natomiast po chwili zaczyna się pienić i po 10 minutach mamy całą twarz w pianie. Na obrazku powyżej widzicie zdjętą już z twarzy maskę - piany jest tyle, że nasza maska jest w 3D  i wygląda to komicznie, ale bąbelki na szczęście nie dostają się do oczu. Zrobiłam jedno zdjęcie w masce i położyłam się na 10 minut, żeby się zrelaksować - polecam, zamiast latać i robić sobie zdjęcia. Na leżąco bardziej czuć (i słychać!) bąbelki które pękają na naszej buzi, również sama maska ma większą przyczepność. 
Maskę polecam trzymać przepisowo 10 minut, resztki należy zmyć wodą i najlepiej wklepać serum i krem. Buzia po zdjęciu maski jest świeża, czysta i i bardziej gładka. Nie zauważyłam większych zmian, ale myślę, że do tego potrzeba regularności w stosowaniu. Na pewno jest to bardzo ciekawa metoda 'maseczkowania' i warto ją wypróbować, choć przyznam szczerze, że za bardzo już przyzwyczaiłam się do masek nasączonych esencją.
 


 

Water, Glycerin , Sodium Cocoyl Apple Amino Acids ,
Cocamidopropyl Betaine, Dipropylene Głycol , Disloxane , Methyl
Perfluoarobutyl Ether , Methyl Perfluoroisobutyl Ether, Hydroxyethyloellulose,
Phenoxyethanol, Sodium Chloride,Ethylhexylglcerin,Disodium EDTA,
Fragrance, Butylene Głycol, Ethyl Hexanediol, Echinacea Angustifolia Extract,
Mentha Piperita(peppermint),Leaf Extract, Milk Protein Extract, 1,2-Hexanediol,
Centella Asiatica Extract, Gaultheria Procumbens,(Wintergreen) Leaf Extract,
Camellia Siensis Leaf Extract, Houttuynia Cordata exstract.





sobota, 8 października 2016

Makeup Revolution, paleta cieni 'Fortune favours the brave'



Hej! Dziś trochę o mojej 'wymarzonej' palecie od Makeup Revolution, która po prostu, cóż to dużo ukrywać, powaliła mnie swoim pięknym, estetycznym opakowaniem. Miałam zamiar zamówić ją przez internet (40-50 zł), ale doszły nowe koszta - wczoraj dosłownie złamałam swój telefon, co zapewne utrudni mi blogowanie. Jednak, kiedy zobaczyłam ją na żywo w Drogeriach Polskich... przepadłam.


Przede wszystkim, moje pierwsze wrażenie, to: wow, jakie te cienie są małe! Tak, jeśli ma się na co dzień do czynienia z cieniami Inglota czy Paese, te okienka mogą wydawać się małe. Z drugiej strony, są klasycznej wielkości jak na gotowe palety - coś jak w Sleeku, pomimo że na zdjęciach mogą wydawać się większe. Dotknąwszy wypiekanych cieni już wiedziałam, że musi być moja.

 

Paleta łączy w sobie w sumie 30 cieni, matowych, z błyskiem i wypiekanych. Kolory są piękne i stworzone tak, że można łączyć je ze sobą bez większych przeszkód. Są to oliwkowe zielenie niebieskości, cieplejsze brązy i oczywiście beże. Do cudownego, złotego opakowania dołączony jest również pędzelek, ale jak dla mnie to zwykła atrapa. Jest dwustronny - z jednej strony bardzo twardy, z drugiej jakby za miękki, więc traktuję go jako ozdobę, radząc sobie profesjonalnym pędzlem. Cienie oceniam na plus, zwłaszcza te wypiekane. 
W nabliższym czasie być może wrzucę jakiś makijaż z cieniami, lub wszystkie swatche, żeby przybliżyć nową paletkę bardziej. A tymczasem  -nie wahać się! Do codziennego, nieprofesjonalnego użytku lub na prezent, będzie jak znalazł.

wtorek, 4 października 2016

Etre Belle, nawilżająca maska z kolagenem i aloesem w płachcie


Hej! Dzisiaj kilka słów o maseczce w płachcie, która wpadła w moje sidła. Mowa o marce Etre Belle, z którą nie miałam styczności, ale słyszałam o niej w Shinyboxach. Maska jest zamknięta w niepozornym, błękitnym opakowaniu który najbardziej ma przypominac o jej przeznaczeniu, czyli nawilżaniu.


Maseczka zawiera 2 tytułowe nawilżacze - aloes i kolagen Jeśli chodzi o aloes, moim ulubieńcem jest 99% aloes z Holiki, ale ten składnik zawsze będzie mi miły. Przed kolagenem w składzie jest alantoina, która działa łagodząco. Cały skład maseczki jest zaskakująco krótki, wręcz nieporównywalnie krótki do maseczek Azjatyckich. Oczywiście jest to ogromnym plusem, oraz fakt, że nie ma tutaj w INCI jakiś większych zagadek, czy nieznanych mi składników. Zawsze mówiłam, że jesli chodzi o maski płachtowe, najważniejsze poza działaniem są dla mnie 2 rzeczy - krój bawełnianej maski i ilość esencji w opakowaniu. Byłam zaskoczona, ile 'serum' mieści to niewielkie opakowanie - spokojnie wystarczyło jeszcze na szyję, maska jest też dobrze wykrojona.
Co do działania - wow! Po nałożeniu maski podrażnienia na twarzy piekły mnie przez moment, ale po zdjęciu widziałam, że wszystko się uspokoiło. Buzia po użyciu jest też nawilżona i przez moment 'mokra', ale po kilkunastu minutach wszystko się wchłania. Po zdjęciu maski, jeśli aplikowałyśmy ją rano, lepiej nałożyc krem BB niż podkład, bo fluid może się zrolować na resztkach esencji. Nie mniej, tego typu maseczki zalecam jednak pod wieczór.
Podsumowując - maseczka nawilżająca Etre Belle jest prześwietna, czego muszę przyznać się nie spodziewałam. Polecam ją z czystym sumieniem.

niedziela, 2 października 2016

Blog na fejsie? - Tak!

Hej kochani! Po długich zastanowieniach mam przyjemność ogłosić, że w urodowej blogsferze będę także aktywna na serwisie społecznościowym facebook. Ta forma nie jest przypadkowa, już kiedyś wspominałam, że mam mnóstwo myśli, krótkich myśli z którymi chciałabym się z wami podzielić, a które nie nadają się na osobnego posta. Facebook jest idealny do krótkiej formy wypowiedzi i będzie on wyglądał zupełnie inaczej, niż blog. Można powiedzieć, że wszystko jest skrupulatnie przemyślane, ale wiem że na początku będzie ciężko. Nie chcę mieć pustych lajków od znajomych, którzy nie interesują się tematem, dlatego liczę na wasze wsparcie. 
 Gdyby pomysł nie wypalił, usunę fb, ale myślę, że warto spróbować. Dlatego zachęcam was gorąco do polubienia mojej strony - KLIK.
Dziękuję!


}