Pokazywanie postów oznaczonych etykietą róże. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą róże. Pokaż wszystkie posty

środa, 20 grudnia 2017

Zestaw Świąteczny Benefit - Cable Car Cuties-Rockateur/POREfessional

 
Świąteczne zestawy z kształcie bombek z Benefit kuszą. Niestety z kalendarzem adwentowym nie wypaliło, ale jest za to mnóstwo zestawów z miniaturkami oraz z pełnowymiarowymi kosmetykami. Dziś będzie o bazie, różu i pomadce do ust. I o tym, czy kupię w przyszłości pełnowymiarowe kosmetyki. 


Zestaw zawiera:

- Mini pomadkę i konturówkę 2 w 1 They're Real! Double The Lip w odcieniu Lusty Rose (0,75 g)
- Mini bazę zmniejszającą widoczność porów The POREfessional (7.5ml)
- Mini róż Rockateur (2.5 g)

Wybierz się na świąteczną przejażdżkę z naszym zestawem produktów w podróżnym mini rozmiarze w świetnej cenie tylko 99zł, podczas gdy wartość zestawu to około 200 zł!!
W uroczym pudełeczku do wielokrotnego użytku znajdziesz: naszą najpopularniejszą bazę, pomadkę i konturówkę 2 w 1 oraz złocisto-różowy puder do policzków!


Przyznaję, że już od dawna chciałam wypróbować popularną bazę Porefessional, o czym też już prawdopodobnie kiedyś pisałam :) Z reguły mam gładką cerę, ale czasem, w zależności od tego jak pada światło, widać na niej niewielkie potrądzikowe blizny na policzkach - I, jak można się domyślić, nie lubię tego faktu. Porefessional w wersji miniaturkowej jest naprawdę baardzo miniaturkowa, ale w sam raz na spróbowanie. Moim celem było wypróbowanie: Czy nie jest komedogenna, czy będzie dobrze spółkować z każdym podkładem, czy zmniejszy widoczność porów i drobnych zmarszczek, i w końcu czy rzeczywiście przedłuży trwałość mejkapu. I oto jak się sprawdza: Niewielka ilość wklepana palcem w strefę T delikatnie matuje obszar na który jest aplikowana. Ponieważ matuje, optycznie wygładza, ale pory widać cały czas tak samo. Dobrze wygląda z Double Wear i Maybelline Fit me, ale za tym drugim tak czy inaczej nie przepadam. Za to podkład Rimmel Skin Fresher nałożony na Porefessional wygląda okropnie - po kilku godzinach po prostu się zważył. Dodam, że wszystkie podkłady traktuję tak samo - nakładam Beauty Blenderem i utrwalam pudrem ryżowym.
Niestety nie zauważyłam wielkiej różnicy pomiędzy Porefessional, a innymi zwykłymi bazami silikonowymi, ale będę testować ją dalej. Do plusów na pewno można zaliczyć fakt, że nie jest komedogenna.


Kolejnymi rzeczami w Benefitowej bombce jest róż Rockateur - który na pewno nie jest moim ulubieńcem. Moim zdaniem nie jest to róż, a różowy rozświetlacz. Na pewno wielu osobom przypadnie do gustu, ale myślę że powinno mieć się tą świadomość, zanim go wybierzemy. W opakowaniu standardowo znajduje się mini pędzelek, który od razu poleciał do pudełka z nieużywanymi pędzlami, a samo opakowanie jest papierowe - i tutaj na chwilę się zatrzymam. Papier po zaledwie kilku użyciach zaczął się odklejać, z czym nie miałam do czynienia w przypadku bronzera Hoola. Co więcej - Hooli używam nadal z powodzeniem i codziennie jest noszona w kosmetyczce a Rockateur... po prostu samoistnie się rozkleił, co nie powinno mieć miejsca w przypadku kosmetyków z wyższej półki - obrazujące to zdjęcie zobaczycie na dole. 
I ostatnia z rodzinki jest pomadka They're real double the lip w kolorze Lusty Rose, który bardzo mi się podoba. W przypadku pomadek w zestawach zawsze zwracajcie uwagę na ich kolor - odkręcałam wszystkie pomadki They're real w szafie Benefitu w Sephorze, aż na końcu znalazłam Lusty Rose, wypróbowałam na ręce i myślę, że może być - będzie pasowała większości osób. Pomadka delikatnie nawilża i sztyft jest dwukolorowy, ale nie daje ona efektu konturówki, jak jest zaznaczone w opisie - kolory łączą się ze sobą na ustach. Jestem z tego powodu zadowolona, bo ciemniejszy odcień znajduje się na zewnątrz, a wolałabym wewnątrz - jak w tym poście [KLIK]


Podsumowując - z zestawu jestem zadowolona, do gustu nie przypadł mi za bardzo róż Rockateur, myślę że będzie pasował tylko do wybiórczych makijaży. Pomadkę i bazę na pewno zużyję. Zestaw miniaturek to zawsze dobry sposób na sprawdzenie przed kupnem pełnowymiarowych odsłon. :)

wtorek, 18 października 2016

Freedom makeup, pro baked blush & highlight - paletka z rozświetlaczami, różami, bronzerami



Hej! Niedawno pisałam o najnowszej paletce z cieniami Makeup Revolution, a teraz przyszła kolej na siostrzaną markę - Freedom makeup. Widać moje zamiłowanie do makijażu i pielęgnacji jest tak wszystkim znane, że zostałam obdarzona na urodziny samymi wspaniałościami. Bardzo dobrze się składa, bo i tak myślałam już nad nowymi rozświetlaczami. Jak spisują się te od Freedom Makeup?

 

Przede wszystkim, to moje pierwsze spotkanie z Freedom Makeup. Mimo to, stale obserwowałam ukazujące się nowości i wiem, że Freedom ma kosmetyki, które według nich i mnie samej są bardziej 'pro'. Freedom ma ekstrawaganckie kolory szminek i więcej ciekawych produktów niż Makeup Revolution, chociaż to szafa MR stoi cały cały czas i kusi w Drogeriach Polskich. 
W czarnej, prostej paletce z dużym lusterkiem znajdziemy 8 kosmetyków - 7 z nich ma błyszczące wykończenie.
Pierwszy z nich - w opakowaniu najjaśniejszy, wręcz biały, na kartoniku i w rzeczywistości bardziej złoty - jest najbardziej intensywnym, jasnym kolorem. Moim zdaniem można z nim srogo przesadzić na kościach jarzmowych, za to ładnie wygląda jako rozświetlacz na powiekach. Pozostawia bardzo intensywną, złotą łunę, która najbardziej rzuca się w oczy w półmroku. Pozostałe dwa róże pod nim są już mniej intensywne, ale nadal widoczne na policzkach. Jeśli chodzi o następny rząd - najjaśniejszy kolor to piękna tafla, idealna na codzień. Dwa kolory pod nim są już bardziej brązowe. To właśnie one obydwa, wraz z pierwszym, najjaśniejszym, bardzo przypominają mi wypiekane cienie z paletki Fortune Favours The Brave od Makeup Revolution. I na samym środku mamy 2 bronzery - jedyny mat w paletce i pod nim błyszczący. Matowy bronzer jest na twarzy zdecydowanie zbyt pomarańczowy, więc jeśli chcemy korzystać przy makijażu wyłącznie z paletki FM, konieczne będzie mieszanie go z świetlistym.


Podsumowując - w paletce mamy jeden rozświetlacz idealny na codzień, jeden który aż razi po oczach, 2 świetliste róże, 3 brązowe rozświetlacze i jeden mat. Z paletką naprawdę można zaszaleć pod każdym względem, chociaż nie opuszcza mnie przekonanie, że paleta jest dobra dla wizażystów, którzy malują klientów o różnych odcieniach cer. Paleta ma ważność rok od otwarcia, chociaż wątpię żebym mogła zużyć ją w tym tempie, bo jak wiadomo wypiekane kosmetyki są niesamowicie wydajne.

sobota, 25 czerwca 2016

H&M Beauty, kremowy róż do policzków Hot Pink (Pure Velvet Cream Blusher)

 
Cześć! Dziś o różu, który skradł moje serca. A mowa - może i o dziwo o marce H&M Beauty. Odkąd pisałam wam, że się pojawiła, nie wypróbowałam jeszcze niczego, chociaż od początku kusił mnie róż w kremie, bo tego typu kosmetyku nigdy sobie nie odmówię - na krem BB wygląda idealnie, stwarzając taki 'wet look' :P
Od paru dobrych tygodni w H&M są wyprzedaże również, jeśli chodzi o kosmetyki, ale ostatnio 'cierpię' na ich nadmiar, więc sobie odmawiałam. Dopiero kilka dni temu wypróbowałam róż w sześciokątnym eleganckim opakowaniu i o ostrym, różowym odcieniu - przepadłam.

 

Odcieni takich, jak Hot pink radziłabym się nie bać. Teraz, w lato, wśród tych wszystkich bronzerów, zapomniałam jak pięknie na policzkach może wyglądać róż. Oczywiście nie należy z nim przesadzać, żeby buzia w lato nie wyglądała na bliską omdlenia. :)
Róż, jak już wiecie jest zamknięty w biało-złotym opakowaniu bez lusterka. Jego cena regularna to 30 zł, mnie udało się go kupić za 10 zł. Oprócz pięknego koloru, ma niesamowitą pigmentację i trwałość - szczerze mówiąc, jestem bardzo mile zaskoczona. Na policzki wystarczy dosłownie muśnięcie palcem, nic więcej. Tak, róż najlepiej i najbardziej precyzyjnie moim zdaniem nakłada się palcem - inaczej bardzo łatwo jest przesadzić.


Jakiś czas temu ze strony Kosmetyki z Ameryki zamówiłam róż w kremie 'Manhattan Pastel Pretties' w podobnym odcieniu, bo 04 - lilac you i okazał się być totalną klapą. Róż ma tak słabą i beznadziejną pigmentację, pomimo pięknego koloru w opakowaniu, spodziewałam się czegoś lepszego. Dlatego róż z H&M Beauty uwielbiam jeszcze bardziej - macie przed sobą piękne porównanie.


Podsumowując - ostatnio po konfrontacji z wieloma niewypałami, róż jak najbardziej na plus. Przy moim ulubionym konturowaniu na mokro dokładam odrobinę różu, do tego puder wykończeniowy i całość prezentuje się pięknie.

niedziela, 1 maja 2016

Nowości do makijażu twarzy w mojej kosmetyczce: Sephora, Wonderful Cushion Rozświetlacz do twarzy naturalny blask, Sephora puder brązujący, Bourjois Healthy mix ujednolicający puder w kompakcie, Golden Rose Creamy Blush Stick – Kremowy róż do policzków w sztyfcie



Ostatnio uzupełniłam braki w kosmetyczce - wszystkim znany puder Healthy Mix kusił mnie już od bardzo dawna, a reszta jest zamiennikiem mojej paletki Makeup Revolution i została kupiona w gruncie rzeczy spontanicznie. Jakie te kosmetyki wywarły na mnie wrażnie podczas pierwszego użytkowania?
 

Na pierwszy ogień idzie Wonderful Cushion, czyli płynny rozświetlacz z aplikatorem w postaci gąbeczki. Brzmi ciekawie? I ciekawe jest. Sephora stworzyła także róż do policzków oraz pomadkę w podobnym opakowaniu. Jak sama mówi: "Rozświetlacz zainspirowany koreańskimi innowacjami w makijażu łamie wszystkie reguły." [KLIK] Na twarzy nie jest intensywny jak makeup revolution, daje raczej subtelny efekt. Bardzo podoba mi się wklepywanie rozświetlacza za pomocą gąbki i brak konieczności machania pędzlem.


Skoro już jesteśmy przy Sephorze - pora na bronzer, czyli w tym wypadku Puder brązujący, w najjaśniejszym odcieniu Clair. Nie jest to na pewno chłodny odcień, a szkoda. Aby w Sephorze dorwać cień z chłodnymi tonami, trzeba dać więcej niż 100 zł za bronzer z wyższej półki, a chciałam z sentymentu wypróbować coś marki Sephora. Kartę w Sephorze zakładałam w 2008 i wtedy po raz ostatni używałam kosmetyków tej marki. ;) Bronzer jest, cóż... dosyć zwyczajny. To, co go wyróżnia najbardziej, to śliczne opakowanie. [KLIK]


Kolejno - Golden Rose. Ostatnio ich róże w sztyfcie i matowe pomadki biją rekordy popularności, co nie umknie niczyjej uwadze. Zwłaszcza sprzedawczyń, które w sklepie mają w tego największą bekę. ;) Ja wyposażyłam się w odcień 102, po prostu... róż. Co mówi o nim Golden Rose? "Róż do policzków w sztyfcie zapewnia ich naturalne podkreślenie oraz dodaje cerze naturalnego blasku. Jego kremowa i delikatna formuła sprawia, że idealnie stapia się ze skórą i gwarantuje aksamitne wykończenie makijażu." [KLIK] Szczerze, fajne, tanie i dostępne, ale w przyszłości pozostanę przy kremowych i pudrowych różach. Sztyft najwygodniej aplikuje się palcami na twarz, prosto ze sztyftu można sobie rozmazać makijaż.


 
I teraz coś pięknego - ujednolicający puder w kompakcie Healthy Balance. Miałam go na oku od niepamiętnych czasów, ale zawsze w ręce wpadł mi jakiś inny. Ostatnio nie pasuje mi żaden puder, a kultowe ryżowy i bambusowy ważą mi się na kremie BB. Potrzebowałam właśnie jego - bardziej ujednolica i wyrównuje koloryt niż matuje, dobrze utrzymuje się na twarzy. Jakiś tam mat oczywiście jest, ale nie jest to płaski mat - skóra nadal posiada zdrowy blask. Szczerze? Do mojej tłustej cery wybieram właśnie jego. W przypadku typowo matujących pudrów po 2 godzinach zaczynam się nieestetycznie świecić, tutaj tego nie odczuwam. W dodatku pięknie pachnie owocami. Ahh, chyba aż powinnam napisać na jego temat recenzję, a nie krótką notatkę. ;D Mój odcień to oczywiście najjaśniejszy z możliwych.
 "Pielęgnujący puder wyrównuje koloryt skóry i podkreśla jej blask. Azjatycka owocowa terapia przywraca skórze równowagę: owoc kaki wygładza i nawilża przesuszone strefy a owoc yuzu wchłania nadmiar sebum." [KLIK]

poniedziałek, 14 grudnia 2015

Makeup Revolution, Paletka do konturowania Ultra Sculpt & Contour kit Ultra fair C01 - idealna paletka pudrów do konturowania?


Cześć! Wyobrażacie sobie makijaż bez różu / rozświetlacza / bronzera? Ja nie! Róż pięknie podkreśla kości policzkowe, odmładza, dodaje blasku i świeżości.
Jeśli chodzi o markę Makeup Revolution, nie wierzę że któryś(aś) z was o niej nie słyszała - ja też musiałam spróbować. Już miałam wybrane poszczególne kosmetyki, gdy zauważyłam, że w Katowicach otwarto nową drogerię  - Drogerie Polskie. Można tam upolować stacjonarnie Makeup Revolution, pędzle Hakuro i balsamy eos. W dodatku niektóre popularne kosmetyki też są w promocji - np. osławiony przez blogerki fluid Revlon, który w Rossmanie jest za 70 zł, w Drogeriach Polskich jest za 25. (I moim zdaniem to cena która bardziej określa jego wartość.) Gdybyście był gdzieś blisko, oczywiście polecam zajrzeć. I zakupić paletkę do konturowania. ;)

poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Bliskie spotkanie ze Sleek makeup - paletki i-Divine snapshots palette, i-Divine au naturel palette, blush by 3 flame

 

Firmy Sleek makeup nie trzeba nikomu przedstawiać. Swoją popularność zawdzięczają dobrej pigmentacji i niskim cenom. Mają świetne szminki, róże, a najbardziej znani są z paletek cieni. 

sobota, 13 czerwca 2015

Kolorówka z H&M - róż, bronzer, cienie, eyeliner, rozświetlacz, maseczki


Kosmetyki ze sklepu odzieżowego może nie brzmią zbyt przekonująco, ale często kuszą kolorowymi opakowaniami i chce się wypróbować chociażby z ciekawości... Kolorówka z H&M? Czemu nie? Zwłaszcza, gdy promocje kuszą...

czwartek, 20 listopada 2014

Rossmann 1+1 = Eveline, Róż Satin Blush, Modelujący róż do policzków (soft peach) + Rimmel, cienie MAGNIF'EYES (Magnanimous Black)

Promocje w drogerii Rossmann są zawsze nie lada wydarzeniem w środowisku blogerek, a zauważyłam że rozprzestrzeniło się to nawet na moich znajomych, którzy mają inne zainteresowania (: Większość z nas biegnie do sklepu i zostawia za sobą puste półki, 'bo promocja', a ja zastanawiałam się, czy z promocji w ogóle skorzystać - czy coś na ten moment jest mi do życia niezbędne (o ile kolorówka jest wgl niezbędna! :D) i pomyślałam o różu i cieniu. 


Eveline Cosmetics, róż soft peach

Róż musi być jasny, jako że ostatnio mam same żywe, oczojebne kolory, a zauważyłam że już 3-ci z kolei róż z Inglota rozleciał się w pył. Na razie z Inglotem daję sobie spokój, a szansę dostał Eveline i jego 'modelujący róż' (jakby każdy róż nie był modelujący...) Eveline daje nam do wyboru 6 odcieni różu, na żywo wszystkie bardzo żywe - przewija się koralowy, mocno różowy, a nawet róż wpadający w brąz. Do mojej bladej ostatnio cery wybrałam najjaśniejszy ze wszystkich - soft peach. Wystarczy jeden ruch pędzelkiem, by ożywić buzię, a kolor i tak jest widoczny. Dobrze, że zdecydowałam się na ten odcień :) Opakowanie jest dosyć duże, bez lusterka, a cena przystępna.





Rimmel, cień Magnanimous Black

O ile jasny odcień różu jest znaleźć łatwo, moje wymagania co do cienia były znacznie wysostrzone - koniecznie czarny, mocno napigmenotwany i matowy! - bez żadnych mieniących się drobinek. W drogerii znalazło się kilka czarnych cieni, świecących, a czarny cień od Rimmela był bodajże jedynym (jeszcze?) matowym. Muszę przyznać, że jakość kolorówki od Rimmela znacznie poprawiła się, odkąd miałam ich czarny cień kilka lat temu. Wspominam go źle, bo był bardziej szary niż czarny i bardzo słabo napigmentowany. Na szczęście ten jest rewelacją i mało tego, dobrze trzyma się na powiece.
Dodanie do kreski odrobiny czarnego cienia dodaje wyrazistości spojrzeniu, a nie jest jeszcze typowym smoky. Uwielbiam ten efekt, niestety łatwiej jest dostać brązowy cień, niż czarny, matowy. W palecie Rimmela mamy dostępnych jeszcze 5 innych kolorów. Opakowanie z pojedynczym cieniem, bez lusterka i pędzelka, cienia z opakowaniu jest bardzo dużo i myślę że wystarczy mi na trochę :)


 


http://sklep.eveline.eu/
http://pl.rimmellondon.com/



niedziela, 28 lipca 2013

Technic, Cheek Tint - płynny róż do policzków

Poszukując nadal swego ideału w różach, skusiłam się na tint. Nie azjatycki, chociaż ich wybór i niskie ceny kuszą. Nie też ze sklepu stacjonarnego, zamówiłam po prostu paczkę z alledrogeria.pl, i postanowiłam dorzucić i wypróbować farbkę do ust i policzków. Zacznę od opakowania - jest ok. Szklane, więc trzeba uważać, ale widać ile zostało. Posiada malutki pędzelek, za cholerę nie wiem po co - ale jest. Można nim ewentualnie 'miziać' farbkę po ustach, bo też się na nie nadaje. Co prawda spływa na dolną wargę, ale przy odrobinie cierpliwości można uzyskać efekt ombre. W dodatku pachnie ładnie i delikatnie, plus. Na policzkach? Pigment to jakby kolorowa woda, spływa i robi lekkie smugi, dlatego należy działać szybko. Lepiej wygląda i rozsmarowuje się bez podkładu / kremu, ale nie zrezygnuję z jednego dla drugiego. Nasycenie koloru można oczywiście stopniować, im bardziej będziemy się bawić, tym palce będą bardziej różowe. 
Różowi niestety wiele brakuje, nie jest moim ideałem, ale zużyję go już całego. Niby jest wydajny, ale już mam spory ubytek w buteleczce ;)



BUBEL - Essence, Souffle Touch Blush - róż w musie

Jak już pisałam trochę mnie nie było, trochę rzeczy wypróbowałam i niestety większość to niewypały. ';c
Powszechnie nie-wiadomo, w czasie letnim odstawiam wszelkie produkty w pudrze, również róż w kamieniu. W związku z tym, róż na świetlistym kremie BB ma wyglądać podobnie i stapiać się z nim - ma być lekkie glow. Skuszona zeszłoroczną serią od essence 'ready for boarding' w której znalazł się też najlepszy róż w kremie jaki do tej pory wypróbowałam [klik] zdecydowałam się na coś od tej firmy. Niestety, essence często zmienia swój arsenał i pozostał mi róż w musie. Nigdy nie lubiłam musiastych podkładów, no ale cóż - róż to róż. Od razu nadmienię, że souffle touch blush to największy niewypał na tym polu. Może po kolei. 

◘ konsystencja - mus. mus, który lekko wysusza skórę, o ile w ogóle komuś udało się to nałożyć na twarz. Aplikacja? Na twarzy tworzy piękne, artystycznie wyglądające smugi. Jeśli ktoś chce ich się pozbyć - bez problemu. Zejdą razem z podkładem. Polecam też rozsmarowanie na gołej skórze, taka smuga będzie zmieniać kształt w zależności od tego, w którą stronę będziemy ją rozsmarowywać. Gdy ktoś uparcie chce jednak mieć róż na twarzy, musi liczyć się z tym, że i tak większość pozostanie na palcach.
◘ opakowanie - takie że-niby-Bourjois. [klik] Od dołu jest wklęsłe więc produktu jest mniej, ale w tym przypadku to wielki plus. Literki szybko się ścierają a naklejka odrywa, zwłaszcza biorąc pod uwagę że w moim przypadku mus leży nieruszany w zamkniętej szafce. 
◘ zapach - bardzo ładny, moje frozen strawberry na szczęście nie pachnie truskawkami, ale słodkim, owocowym zapachem. W sam raz, żeby posmarować rękę i wąchać ją cały dzień. Bo niestety samym zapachem róż nic nie zdziała. I radzę się tym nie zwodzić.
◘ cena - 10 zł wylane w błoto



I jeszcze trochę prawdy ze strony producenta: 

lekki jak powiew wiatru… pięknie podkreśla kości policzkowe: delikatny róż w formie musu z subtelnym efektem chłodzenia  nadaje skórze naturalny i świeży wygląd. kremowa konsystencja ułatwia aplikację. dostępny w 3 odcieniach.



środa, 1 sierpnia 2012

Essence Ready For Boarding, krem 2w1 do policzków i do ust

Szukałam produktu, który 'pokolorowałby' zarówno usta jak i policzki - takiej alternatywy dla tinta., najlepiej w kremie lub musie, by na cerze bez pudru wyglądał naturalnie. Krem od Essence nadaje świeży wygląd - z policzków ściera się szybko, ale w moim przypadku wystarczy trochę pudrowego różu na, i efekt jest bardziej trwały. Całość, czyli usta i policzki w jednym odcieniu wyglądają bardzo zdrowo i naturalnie.
Opakowanie jest niewielkie, ale wydajne. Na zapach rzadko kiedy zwracam uwagę, ale ten jest bardzo przyciągający - kosmetyk pachnie malinami. Krem jest dostępny w dwóch odcieniach - 01 sending you kisses i 02 beauty on tour. Posiadam tylko jeden, więc posłużę się zdjęciem ze strony essence.




}