niedziela, 5 kwietnia 2020

Zawsze pod ręką - produkty do pielęgnacji ust, których aktualnie używam 💋❣👄

Ostatnimi czasy cierpię na chroniczną suchość ust, która nie jest nawet zależna od pory roku - cóż, skoro nawadnianie od wewnątrz nie pomaga i nie ma się ochoty na wstrzykiwanie kwasu, trzeba sobie radzić inaczej. Poniżej lista produktów które zawsze trzymam blisko i używam w zależności od pory dnia. Peelingu do zestawienia nie wrzucałam, bo założyłam, że znajdą się tu tylko produkty nawilżające i natłuszczające, niezmywalne. Oczywiście nie znaczy to, że o peelingu nie zapominamy - jeśli takowego nie macie, polecam miód + cukier.


W swoich zasobach mam dwie pomadki z Rosmanna i jedną z apteki, której niestety tu nie przedstawię, bo została w pracy. Rumiankowa z Alterry jest często polecana jako naturalna odżywka do rzęs i brwi, ale z uwagi na zerowe działanie na moich włoskach, postanowiłam zużyć ją tego, do czego została stworzona. Rumiankową pomadkę uważam za całkowitego przeciętniaka w działaniu, takiego akurat do używania w ciągu dnia, ponieważ dzięki sztyftowi nie trzeba w nim maczać palców. Myślę też, że w ciągu dnia nie potrzeba nic bardziej ciężkiego, bo i tak co chwilę coś jemy i pijemy. Trzy pierwsze miejsca w INCI pomadki rumiankowej to: Olejek rycynowy, olej kokosowy i wosk pszczeli. Umówmy się - jest OK. 
Pomadkę od Isany Intensiv kupiłam, szukając bardziej wzmożonego działania, niestety go nie uświadczyłam. Pomadka jest bardziej tępa w konsystencji, ale nawilżenie i trwałość są podobne. Nie jest zła, po prostu absolutnie przeciętna - ot, nie ma się nad czym rozpisywać.
Kolejnym produktem którego używam regularnie jest masło do ust od Honey Therapy - nazwa "masło" nie jest tu przypadkowa, bo na pierwszych trzech miejscach w składzie mamy: mało shea, wosk pszczeli i olej ze słodkich migdałów. Masełka używam tylko w domu (jakby teraz istniała jakaś inna opcja) zawsze bezpośrednio po myciu rąk, ponieważ nabieramy je prosto z opakowania. Masełko nie nawilża i nie natłuszcza ust jakoś fenomenalnie, ale jak już wspominałam, moje usta to ostatnio Sahara. Uwielbiam w nim waniliowy zapach, więc zawsze oglądając jakiś serial używam go po prostu intuicyjnie i bezwiednie, bo ten zapach mega mnie odpręża. Na maśle zamykamy serię podstawowych produktów do ust. Teraz przejdźmy do bardziej emolientowych, którymi domykam pielęgnację, w szczególności na noc.


Jedynym produktem od Ziaji którego teraz używam jest Lanolina - i jej skład jest bardzo prosty, bo w INCI widnieje... tylko lanolina. :P Jest to produkt pochodzenia zwierzęcego, więc nie dla wege - lanolina to nic innego, jak tłuszcz pozyskiwany z wełny owiec. Ma żółtawy kolor i śmierdzi tak, jak powinien śmierdzieć tłuszcz pozyskiwany z wełny owiec, ale ma świetne właściwości natłuszczające i wiążące wodę. Ten produkt jest świetny, by nałożyć go na inny, lżejszy - na przykład pomadkę, aby bardziej natłuścić usta.
Kolejnym produktem, który jest idealny do domknięcia pielęgnacji i zatrzymania składników pielęgnacyjnych na skórze jest maść witaminowa, którą kupicie w aptece za 3 złote - oczywiście, jeśli wolicie prostotę bez żadnych dodatków, wybierzcie samą glicerynę, która jest podstawowym składnikiem maści. Gliceryna to też dobra i bezwonna alternatywa wege dla lanoliny. Przyznam wam szczerze, że maść to teraz mój ulubiony kosmetyk do pielęgnacji suchych ust - jest wydajna, przynosi natychmiastową ulgę i poprawę, dla mnie jest po prostu idealna. Na noc często stosuję połączenie masło do ust + na to odrobina maści (gliceryny) To jest to!
Ostatnim kosmetykiem, co do którego się grubo zastanawiałam czy go tu wrzucić, jest olejek do ust AA Caring Lip Oil, który nadaje kolor i nawilża - idąc tym tokiem myślenia, powinnam uwzględnić też wszystkie błyszczyki, ale umówmy się że błyszczyki to typowa kolorówka. "Olejek do ust" ma z olejami tyle wspólnego, co "olejek do włosów" - tutaj na pierwszym miejscu w składzie mamy parafinę, a jakieś śladowe ilości olejków trafiają się w środku składu. Ja mam wersję wild berry, która nadaje piękny kolor, a moja mama ma wersję apricot, której kolor jest delikatniejszy. Olejek od AA to świetne rozwiązanie w ciągu dnia, dzięki temu że jednocześnie koloryzuje usta - bardzo lubiłam nakładać go na wyschnięte usta po siłowni, bo natychmiastowo ratował spierzchnięte wargi. 
A wy macie jakieś ulubione produkty do ust? Jeśli tak, podzielcie się w komentarzach ;)

wtorek, 24 marca 2020

Jak wykorzystać w kosmetyce produkty dostępne w kuchni? Luźny post. #zostańwdomu #stayathome #DIY

Cześć! W tym istotnym dla nas momencie, bardzo ważne jest aby wychodzić z domu tylko w razie pilnych potrzeb - odpuśćcie sobie chodzenie do drogerii po szminkę czy tusz, przeżyjecie bez nich. Przebywanie w domu to idealny moment, żeby poeksperymentować. Cassia, maseczka z kurkumą, śmierdząca wcierka z kozieradki? Podczas kwarantanny jest na to najlepszy czas :P
Jak wiecie, albo nie bo dawno nie pisałam, często przy pielęgnacji korzystam z produktów dostępnych w kuchni, czy apteczce. Co możecie z nich zrobić? Zaczynajmy!

Peelingi


Zdzieraki DIY to szerokie pole do popisu, możecie zrobić z cukru, kawy czy soli, ale nie polecam stosować ich u cer wrażliwych. Mój ulubiony peeling do ciała to kawa + oliwa, pisałam o tym na przykład TUTAJ.
I to właśnie na olejach opiera się większość mojej domowej pielęgnacji, bo po prostu je uwielbiam. Najczęściej używam ich do olejowania włosów, ale są też niezastąpione w peelingach, bo zapewniają poślizg. 
Zajrzyjcie do kuchennej szafki i zobaczcie, jakie macie w niej oleje - kokosowy, oliwę? Wszystkie się przydadzą. Dodajcie do tego fusy po porannej kawie i jakiś składnik, którego macie pod ręką. Glinka? Cynamon? Super!


Maseczki


W celu napisania tego posta wygrzebałam z szafki wszystkie rzeczy które mogą się przydać do maseczek do twarzy, lub włosów: Cynamon, kurkumę, miód, surowe kakao (to w woreczku, zrobiłam sobie odsypkę od brata, który zamówił kilogram eko kakao :P) Z lodówki natomiast możecie wyjąć jogurt naturalny lub grecki i jajko (na włosy)
Jeśli natomiast posiadacie świeże owoce i warzywa - wow! Z nimi dopiero można poszaleć. Cynamon działa na cellulit i trądzik, kurkuma na trądzik - możecie dodawać do mieszanek na ciało i twarz, ale uwaga na kurkumę, bo farbuje na żółto. Jeśli chwilowo brakuje wam kreatywności, pod spodem sprzedam wam kilka pomysłów, ale jestem pewna że sami wpadniecie na coś super, bo ja po prostu od kilku lat krążę wokół tych samych, ulubionych produktów.
Peeling do ust: Cukier + miód + kropla olejku
Maska do ust: Banan + miód 
Peeling i maska do ciała: Kawa + oliwa + cynamon 
Maseczka do twarzy: Jogurt + kurkuma
Maska do włosów: Jajko + oliwa + sok z cytryny
Płukanka do włosów: Pokrzywa + sok z cytryny

I tak dalej, i tak dalej. 

Mycie włosów mąką żytnią


Polecam wam również wypróbować mycie włosów mąką żytnią - tak, musi być żytnia, a nie pszenna. Niekoniecznie tylko silny detergent domyje nam włosy, to idealny czas, aby odpocząć od takich rzeczy. Dwie łyżki mąki żytniej zalewam wodą. Mąka super się pieni i taką mieszanką myję skalp. 

Przyszło mi na myśl, że jako przykład takiej "homemade pielęgnacji" powiem wam, jak to u mnie wyglądało... od wczoraj.
Do butelki z atomizerem wlałam odrobinę miodu i żelu aloesowego, zalałam wodą i spsikałam mieszanką włosy. 
Na wilgotne włosy nałożyłam na noc mieszankę oliwy z oliwek i oleju rycynowego. Rano zemulgowałam maską, umyłam łagodnym szamponem i nałożyłam odżywkę. Ciało posmarowałam olejem arganowym, którego też wgniotłam w końcówki włosów. Jutro zaś zamierzam zrobić maseczkę, z czego? Jeszcze nie wiem. Możliwości jest wiele. Jak widzicie, jedyne co was może ograniczać to chwilowy brak kreatywności i ewentualne alergie, ale z produktów spożywczych można wyciągnąć wiele w kwestii pielęgnacyjnej. To świetny czas, żeby poznać swoje ciało, skórę, włosy i zobaczyć co im służy, a co mniej. Życzę wam świetnej zabawy i... udanych eksperymentów ;)


sobota, 21 marca 2020

Powrót do ulubieńca - Krem do rąk Honey Therapy i kolejne wrażenia 🐝 #zostańwdomu

W 2016 r. pisałam wam o moim odkryciu - niedrogim kremie do rąk z poczciwym składem, Polskiej firmy Łysoń - KLIK 
(pod linkiem znajdziecie też skład) Krem Honey Therapy firmy Łysoń można dostać zazwyczaj na stoiskach z miodem, na jarmarkach świątecznych, w sklepach zielarskich i - często towarzyszy ich produktom firma Korana.
Załatwiając w Katowicach sprawę, jeszcze przed pandemią, w okolicach placu Miarki odkryłam sklep łysoń z miodami, miodami pitnymi i artykułami dla pszczelarzy. Od razu weszłam zobaczyć, czy w sprzedaży jest trudno dostępny krem do którego mam spory sentyment - oczywiście, był ;)


}