Co to jest? Małe, urocze i mało przydatne? Zmora naszych czasów, a przynajmniej moja, bo mam wrażenie, że wszyscy popadamy w 'gadżeciarstwo'. Dziś typowym przykładem będą paletki 'Pupacat'.
Małe potworki są znane już od dawna i na pewno
większość z nas pożąda makijażowej koto-kulki. :D Jakieś było moje
zdziwienie, gdy Pupę, do tej pory dostępną tylko w Douglasie ujrzałam w
Rossmannie! W Douglasie paletka kosztuje 50 zł, w Rossmannie 20 zł, a w Outlecie 15 zł. Marka Pupa we Włoszech jest mega tania, ale rozumiem że Douglas musi zawyżać ceny, żeby była bardziej pożądana. Ale TAKA RÓŻNICA?!
Oprócz błyszczyków w paletkach - w odcieniach #001 i #002 w Rossmannie dostępne
są także pomadki w promocyjnych cenach. Przyznam, że zastanawiałam się dosyć
długo czy je wziąć, w końcu - pewnie gdybym nie miała ich pod nosem, nie
zdecydowałabym się. Ale postanowiłam, że paletka błyszczyków jest mi do
szczęścia potrzebna i padło na czerwonawe odcienie #002
Paletki błyszczyków są dostępne w 4
odcieniach, każda zamknięta w innym kolorze opakowania - w Rossmannie natomiast
są dostępne dwie wersje.
A teraz - jak z aplikacją? Już na wstępie pani w sklepie uprzedziła, że do paletek nie są dołączone żadne aplikatory i trzeba się wspomóc własnymi. Ale wybaczamy, bo jest lusterko. Opakowanie - jak już wiecie, jest słodkie i urocze, zamykane nie na extra zatrzask, ale na szczęście samo się nie otwiera. Do wyboru mamy złote, białe, czerwone i czarne. Wybrałam czerwone, ale jak się okazało, to i tak bez znaczenia, bo pigmentacja jest praktycznie żadna. O ile na ustach koloru nie widać w ogóle, na ręce coś tam jeszcze można dostrzec, więc czuję się trochę mniej oszukana. Ale nie czepiajmy się- to tylko błyszczyki, nie szminki. I fakt, nabłyszczają usta. Ale jak trzeba się przy tym napracować! Błyszczyki są tak zwarte i trudno je wydobyć, że odechciewa mi się ich używać. Mogę trochę zwalić na przyzwyczajenie do mocnej pigmentacji - ponieważ błyszczyki są jasne, wydaje mi się że na ustach ich nie ma. Ze ścieralnością jest przeciętnie.
Podsumowując, jeśli chodzi o wygodę - sztyfty i eosy są najlepsze, bo nie trzeba babrać się pędzelkiem lub paluchami, gdy jest się na zewnątrz.
Błyszczyki są urocze i tylko to usprawiedliwia ich przeciętność. Moim zdaniem to świetny gadżet dla 6-latki - nic więcej.
Widziałam w Rossmannie te błyszczyki i bardzo spodobało mi się urocze opakowanie :) Jako prawdziwa maniaczka produktów do ust już miałam je kupić, ale teraz cieszę się, że się na to nie zdecydowałam. Wolę błyszczyki z większą pigmentacją, te są praktycznie niewidoczne. Brak jakiegokolwiek aplikatora - kolejny minus. Urocze opakowanie to jednak nie wszystko :) Zgadzam się z Tobą - to zdecydowanie gadżet dla dziewczynek lub młodziutkich dziewczyn, które bardzo delikatnie malują się na co dzień.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Nie wiedziałam że Pupa jest w Rossmannie, ale chętnie przyjrzę się ofercie, błyszczyki te oczywiście ominę ;)
OdpowiedzUsuńPUPA nie ma własnej szafy w Rossmannie, ale jest chyba jakaś akcja wyprzedażowa, bo wspomniane błyszczyki i szminki leżą stosami przy kasach )
UsuńMyśle ze takie blyszczyki to fajny pomysl na prezent. Jaka dziewczynka( tutaj tez mysle o sobie^^) nie ucieszylaby sie z takiego upominku? :) Opakowanie urocze, szkoda ze zawartosc mniej udana. Dobre opinie slyszalam na temat wiekszych kocich braci.
OdpowiedzUsuń