środa, 24 lutego 2016

Verona Cosmetics, pomadka w płynie Ingrid #305 #306

Dwie 'pomadki w płynie' firmy Ingrid zakupiłam w Hebe, by ładnie komponowały się z matowymi pomadkami GR - (KLIK) i bym mogła szybko zamienić matowe usta w błyszczące - wedle uznania.
Odcienie #305 i #306 rzeczywiście przypominają pomadki od GR, ale jeszcze bardziej pasują do pomadek MAC - po prostu cukierkowy róż i ciemny, przygaszony burgund to kolory tego sezonu. Jak 'pomadki' sprawdzają się na ustach? Najpierw trochę od producenta:

 

"Pomadka do ust Wonder Shine Full Color INGRID zapewnia intensywny, ultra trwały kolor oraz delikatne matowe wykończenie. Receptura wzbogacona składnikami odżywczymi sprawia, że usta są nawilżone, wypielęgnowane i idealnie gładkie. Kremowa, ekskluzywna formuła zapewnia idealną aplikację, a najwyższej jakości pigmenty gwarantują makijaż z efektem long- lasting."
 

Możecie powiedzieć, że narzekam, najpierw PUPA, później Ingrid. Ale 'pomadka w płynie' i 'delikatnie matowe wykończenie' to bujdy na resorach. 'Pomadki w płynie' Ingrid to po prostu najzwyklejsze w świecie błyszczyki. Ładnie pachnące i dobrze napigmentowane, niczym nie różnią się od moich ulubionych błyszczyków od Inglot. Czemu producent nazwał kosmetyk tak, a nie inaczej? Tego nie wiem. Trwałość jest przeciętna, jak to przystało na błyszczyki, kolor nie pozostaje na ustach długo jak w przypadku tintów, nie ma żadnego 'long lasting.' Usta błyszczą się i to bardzo, co możecie zobaczyć na zdjęciu powyżej. Po prostu - 'pomadka w płynie' firmy Ingrid, to najpoczciwszy błyszczyk. Nic specjalnego, nic zaskakującego. Po prostu błyszczyk.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

}