Cześć! Dziś przedstawiam wam kolejną już maskę firmy Himalaya Herbals, maska z miodlii indyskiej znacznie różni się od błotnej, o której dziś się rozpiszę. Dla jasności, opis producenta:
Maska wzmacnia i napina skórę, przywracając jej młody wygląd i naturalny koloryt. Redukuje nadmiar wydzieliny z gruczołów łojowych, oczyszcza zatkane pory i usuwa zaskórniki.
- Błoto bogate w minerały redukuje nadmiar wydzieliny z gruczołów łojowych, oczyszcza zatkane pory i usuwa zaskórniki.
- Przywraca cerze elastyczność i odbudowuje jej prawidłową strukturę.
- Pomaga zredukować drobne skazy i zmarszczki.
- Ziemia fulerska głęboko oczyszcza skórę i daje uczucie przyjemnego chłodu.
- Orzech włoski usuwa martwe komórki naskórka.
- Glina mineralna łagodzi podrażnienia, poprawia mikrokrążenie, sprawia, że skóra jest miękka i elastyczna.
Sposób użycia:Połączyć maseczkę z wodą , aby otrzymać masę o rzadkiej konsystencji . Nakładać równomiernie na umytą twarz i szyję, omijając okolice oczu. Pozostawić do wyschnięcia na 10-15 minut. Usunąć mokrym wacikiem i umyć twarz letnią wodą. Stosować raz lub 2 razy w tygodniu.
Maseczka jest dostępna stacjonarnie w Hebe, tak jak niektóre inne produkty tej marki. Zamknięta w wygodnej tubce o kremowej konsystencji i żółtawym kolorycie. Zapach nie jest tak... naturalny i intensywny jak w przypadku tej zielonej maski, w naszej żółtej masce błotnej czuć coś naturalnego, ale jest to stłamszone zapachem w składzie.
Najważniejsze - jak działa? Przede wszystkim, tak, jak mówi producent - maseczkę należy nakładać z wodą. Mój niezbędnik w przypadku tej maski to butelka wody mineralnej z atomizerem, którą spryskuję twarz przed i po nałożeniu maski. Lepiej się ją aplikuje i potrzeba jej naprawdę niewiele. Przez to połączenie z wodą maska jest szalenie wydajna i nie nakładam jej tak dużo, jak na początku.
Maseczkę trzymam na twarzy ok. 10 minut, ponieważ pomimo mojej grubej i miejscami tłustej skóry, bardzo mnie piecze. Uczucie porównywalne jest do kwasów. Maseczkę na pewno szczerze polecę osobom ze skórą tłustą lub mieszaną, z problemem w postaci trądziku lub łojotoku. Na pewno muszę przestrzec przed nią osoby ze skórą suchą, wrażliwą i naczyniową. Moja cera, która z reguły nie reaguje na żadne maseczki, na tą reaguje pieczeniem. Maska świetnie matowi, reguluje pracę gruczołów łojowych. Używam jej raz w tygodniu, aby nie przesuszyć i podrażnić skóry. W dodatku, stosuję ją miejscowo - tam, gdzie mam normalną skórę (no. boki policzków) nakładam maskę w kremie. Na tłuste partie twarzy sprawdza się wyśmienicie. Podsumowując - maseczkę trzeba stosować z głową, bo naprawdę działa. Dzięki silnym właściwościom i dobrze dobranym składnikom pomoże tam, gdzie pomóc powinna a nieprawidłowo zastosowana może nawet zaszkodzić. I znowu - polecam nakładanie cienkiej warstwy przy pomocy wody. Mam maseczkę już od dobrych kilku miesięcy i jeszcze pozostała mi połowa opakowania. Kupię jednak następne choćby po to, aby stosować miejscowo na różne 'niespodzianki.'
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz