sobota, 10 marca 2018

Lovely, Peach desire - paletka ciepłych cieni za 20 zł makijażowym hitem? 🍑🍑🍑


Hej! Na początek od razu zaznaczę, że na zdjęciach nie ma żadnego filtra, bo chciałam żeby fotki jak najlepiej oddawały kolory cieni. O Peach desire dowiedziałam się z kanału Maxineczki - i szybko wyszło, że paletka podobno od swojej listopadowej premiery jest nieuchwytnym Rossmannowym hitem. Ponieważ blisko mojego miejsca zamieszkania stoją trzy Rossmanny obok siebie, przeszłam się do każdego i w ostatnim znalazłam dwie paletki Peach Desire - a bliźniacza Choco Bons była w każdym. Wiem że nie każdy lubi ciepłe odcienie, więc może komuś bardziej wpadnie w oko Choco Bons z bardziej stonowanymi odcieniami. Ale dziś o brzoskwini, którą noszę prawie że codziennie.


Na stronie producenta czytamy: 

Daj się ponieść BRZOSKWINIOWEJ wariacji! 7 najmodniejszych kolorów w jednej paletce. Mocno napigmentowane cienie o brzoskwiniowym zapachu, harmonijnie skomponowane, tak abyś mogła stworzyć idealnie dopełniający się look glamour! Dzięki małemu formatowi paletkę, będziesz mogła mieć zawsze przy sobie!


W paletce mamy 7 cieni, z czego 5 jest matowych.
Pierwszy z nich, który wygląda jak beż - Jest matowy i przydatny do wykończenia makijażu. Po cieniowaniu dobrze jest nałożyć go na puchaty pędzel i rozmyć krawędzie. Nie jest to typowy beż, pomimo że tak wygląda w paletce. Jest ciemniejszy niż przeciętny odcień skóry, więc nie nada się niestety pod łuk brwiowy.
Drugi cień to jasna pomarańcza - mocno napigmentowany, nakładam go zazwyczaj na całą powiekę. Pięknie podkreśli zielone i niebieskie tęczówki.
Trzeci, również matowy - to ciemny pomarańczowy odcień, który zakrawa pod czerwień. Używam go na zewnętrznej części powieki, bo jest zbyt rażący w oczy by nakładać go na całość - oczywiście wszystko kwestia gustu. Ładnie komponuje się z poprzednim cieniem i go podkreśla.
Czwarty, błyszczący się cień to stare złoto - mam takich na pęczki, ale i tak fajnie, że coś takiego znajduje się w tej paletce. Używam go w wewnętrznej części powieki i na 1/2 dolnej powieki. Jest w ciepłej tonacji, więc dobrze komponuje się z resztą.
Piąty, śliwkowy cień, również błyszczący nakładam z braku laku na zewnętrzną część dolnej powieki - fajnie, że w paletce nie znajdują się same czerwienie i pomarańcze. Z tym cieniem jednak warto nie przesadzić, żeby oko nie wyglądało na 'podbite'.
Szósty i siódmy cień są również matowe i nakładam je kolejno na zewnętrzny kącik, podkreślając go, przy czym najciemniejszego cienia nakładam najwięcej. Przedostatni to bardzo ładny kolor, ale mam wrażenie że najmniej napigmentowany ze wszystkich matów.



Podsumowując: Za około 20 zł mamy w kompaktowej paletce zamkniętych siedem cieni, o bardzo porządnej pigmentacji. Cienie dobrze się blendują i nie osypują. Po otwarciu delikatnie pachną brzoskwinią, ale z czasem zapach znika. Do paletki dołączona jest również pacynka, którą oczywiście rzuciłam w kąt, ale zawsze lepiej jak jest, niż jak nie ma  :)
Jeśli zapytacie czy warto, odpowiem że tak. Unikam drogeryjnych cieni jak ognia, ale Lovely naprawdę w tym przypadku dało radę. Jeśli spotkacie Peach Desire na Rossmannowej półce - nie wahajcie się. :)

1 komentarz:

  1. śliczne kolory, jak najbardziej dla mnie. Musze zobaczyć w swoim Rossmanie, bo mam chęć na jakąś paletkę.

    OdpowiedzUsuń

}