Z tego co opisywałam tu oczywiście niewiele wypaliło. Ale może po kolei :
szampon Radical lub Seboravit, co dwa dni - otóż, Radical szybko się skończył więc nie ma o czym nawet mówić, Seboravit jest gęsty, ma intensywany zapach i 2 x więcej ekstraktu z rzepy (szampon typowo na przetłuszczające się włosy) i użyłam go może 2-3 razy. Kojarzy mi się typowo z szamponem leczniczym, a że łojotok się u mnie zmniejszył, raczej mało o używałam. Z resztą, zakupiłam go przez przypadek ;) Włosy myłam męską Shaumą, która zadziwiła mnie moim zmienionym składem. Opiszę ją innym razem.
Odżywka - Kyrell, co 2 dni, gdy mam czas - OMO jasne, używałam Kyrella, najpierw do włosów łamliwych bodajże, później do farbowanych, choć takich nie mam i było dobrze. Moje włosy bardzo polubiły "kąpiele" w odżywce - dosłownie. Zwłaszcza, gdy nakładałam jej 3 x więcej niż zazwyczaj, były po tym miękkie i lśniące, niestety mój portfel nie zgadza się na takie rozpieszczanie ;)
mgiełka ze skrzypem i woda brzozowa -totalny niewypał, nic nie wyszło. Mgiełkę zużyłam od razu, jak z resztą wszystkie odżywki w sprayu. Co do wody, nie jestem przekonana, może kiedyś jeszcze do niej wrócę.
Maska z olejem, żółtkiem i cytryną - raz w tygodniu
Nafta z olejem rycynowym i dodatkami - raz w tygodniu - Wzięłam to pod jedną kreską, bo suma-sumarum używałam 2 x w tygodniu, ale wszystko razem - nafta, olej, żółtko. Czasem bez jajek, gdy wcześniej miałam ochotę na dużego omleta.
Dowolna gotowa maska - 2 razy w tygodniu - Tu było gorzej, raz w tygodniu co najwyżej. Raz użyłam L'Biotica z proteinami mlecznymi, (zastanawiam się nad wersją dla ciemnych włosów) raz koktajlu z malin - maka bez wszystkiego co złe i ochronną, przed prostownicą.
Skrzyp w tabletkach, Pokrzywa - Picie przez 20 dni - Totalna porażka, najzwyczajniej w świecie nie chciało mi się brać.
+ całkowite nieużywanie suszarki i prostownicy- okej, używałam. Ale z termoochroną, więc sobie wybaczę.
olej rycynowy na rzęsy codziennie na noc - wyszło! prawie, bo co 2 dni, ale gdy sobie przypomniałam, nakładałam. Są w lepszej kondycji. Swoją drogą, olej rycynowy trochę podrożał, no chyba że to moje wrażenie (z 6 do 8?) lub kiedyś był w promocji.
+ ostatnio liczba osób na blogu doszła do 1500, może to niewiele, ale dziękuję! :D
bardziej naturalne kosmetyki, takie lubię ;) biovax zawsze na plus !
OdpowiedzUsuńKiedyś olejek rycynowy kosztowal złotówkę, więc wiesz... ;)
OdpowiedzUsuńFajna taka akcja, ja jakoś nie wiem, czy byłabym systematyczna w tych wszystkich wcierkach włosowych, powoli się do tego przekonuję, najpierw coraz częściej olejuję włosy :D
podoba mi się ten patent z zamykaniem saszetki maseczki:)
OdpowiedzUsuń