czwartek, 11 grudnia 2014

Ziaja liście zielonej oliwki, skoncentrowany krem oliwkowy SPF 20 - Dlaczego się polubiliśmy?

Witam :) Dzisiaj przychodzę do was z mini-recenzją produktu, który na pewno już znacie i słyszałyście. Jubileuszowa seria Ziaji szybko zaskarbiła sobie grono wielu konsumentów i mnie przypadkiem też!
Jestem posiadaczką cery mieszanej i w tym momencie najbardziej zależy mi na pozbyciu się wszelkich pozostałościach zanieczyszczeń na twarzy, więc stawiam na oczyszczanie. Ale o nawilżaniu też trzeba pamiętać, zwłaszcza że nadciągają mrozy i nasza skóra może potrzebować wsparcia. Przypadkiem w moje łapki wpadła próbka kremu i spodobał mi się tak bardzo, że od razu kupiłam pełnowymiarowe opakowanie. Prędzej czy później i tak by się to stało - kremik widzę na waszych blogach i nawet na półce u kosmetyczki... trudno nie spróbować.


Opis ze strony producentaPolecamy lekki, nietłusty krem z esencją z liści zielonej oliwki. Zapewnia prawidłowe nawilżenie, ochronę i regenerację. Idealny na każdą pogodę, dla każdego rodzaju skóry, w każdym wieku.Liście zielonej oliwki - odświeżają i wzmacniają skórę oraz chronią przed transepidermalną utratą wody.System nowoczesnych filtrów UV - chroni przed podrażnieniami słonecznymi.Emolienty i witaminy - zmiękczają naskórek i wygładzają drobne zmarszczki.


Co sprawiło, że polubiłam ten krem? Nie ma rzeczy, której w nim nie lubię! Bardzo dobrze rozprowadza się na skórze, a przy tym ładnie pachnie. Szybko się wchłania, ale pozostawia też lekko tłusty film. Jest idealny pod makijaż, zwłaszcza dla osób, które używają matującego fluidu i pudru. Z moim obecnym [KLIK] bardzo się lubią i nie gryzą ze sobą. Jeśli ktoś nie używa osobno filtra ochronnego lub nie ma takowego w podkładzie, krem spełnia również tą funkcję. Dla mnie filtr SPF 20 na zimę jest akurat. Przy mojej mieszanej cerze lubię używać czegoś nawilżającego na dzień, a nawet natłuszczającego na noc. Każdy rodzaj cery potrzebuje nawilżenia, a czasem nawet natłuszczenia. Cera po użyciu kremu jest niesamowicie mięciutka i przesuczone obszary szybko dochodzą do siebie. 
Polecam go osobom z każdym rodzajem cer, jest też na każdą kieszeń. W sklepie Ziaji można  dostać za 8 złotych bez grosza 50 ml kremu w zgrabnej tubce. Polecam!


INCI: Aqua, Ethylhexyl Methoxycinnamate, C12-15 Alkyl Benzoate, Octocrylene, Butyl Methoxydibenzoylmethane, Capric/Caprylic Triglyceride, Glycerin, Glyceryl Stearate, PEG-100 Stearate, Ceteareth-20, Cetearyl Alcohol, Cetyl Palmitate, Cyclopentasixane, Dimethicone, Methylene Bis-Benzotriazolyl, Tetramethylbutylphenol (nano), Olea Europaea (Olive) Fruit Oil, Paraffinum Liquidum (Mineral Oil), Cera Microcristallina (Microcrystalline Wax), Paraffin, Sodium Acrylate/Sodium Acryloyldimethyl Taurate Copolymer, Isohexadecane, Polysorbate 80, Butyrospermum Parkii (Shea Butter), Panthenol, Propylene Glycol, Olea Europea Leaf Extract, Tocopheryl Acetate, Sodium Polyacrylate, PEG-8, Tocopherol, Ascorbyl Palmitate, Ascorbic Acid, Citric Acid, Xanthan Gum, DMDM Hydantoin, Methylparaben, Ethylparaben, Parfum (Fragnance), Limonene, Hexyl Cinnamal, Benzyl Salicylate, Buthylphenyl Methylpropional, Citronellol, Alpha-Isomethyl Ionone, Linalool, Geraniol. 

poniedziałek, 8 grudnia 2014

Codzienna pielęgnacja włosów - co mi wystarcza, by włosy dobrze wyglądały.

Dziś baaardzo luźny post. 
Ostatnio ktoś zapytał mnie, jak dbać o włosy. I... nie umiałam odpowiedzieć. Bo nawet jeśli nie raczę włosów nie wiadomo czym, to jak streścić wszystko, co można dla nich zrobić? 

By mieć włosy w dobrym stanie, musimy zrozumieć czego im potrzeba, w jakiej są kondycji i na co możemy sobie pozwolić, by ich totalnie nie zniszczyć. Znam kobiety, które namiętnie niszczą swoją czuprynę i wymieniają się adresami pod którymi można znaleźć sztuczne włosy. Znam też dziewczyny, które cały czas rozmawiają o włosach, pielęgnacji, i mają zły dzień, jeśli nie nałożyły na włosy odżywki. Pamiętajcie - ważne, by czuć się dobrze w swojej fryzurze, ale zarazem włosy to tylko... włosy, martwa tkanka. Odrośnie! :)


Jestem szczęśliwą posiadaczką włosów, które ma bardzo dużo kobiet - wysokoporowate, kręcone, szybko się przesuszają. Przez kilka lat uznawałam skręt za jakiś feler i prostowałam wszelakie fale. Miałam włosy do pasa, które pod wpływem dosyć sporej ilości i ciężkości w miarę się wyprostowywały... gdy ścięłam je do uszu, zdziwiłam się widząc nagle mini-afro. Dlaczego nagle mam kręcone włosy? A może... kręcone były zawsze, trzeba tylko umieć to wydobyć?


Postawiłam na kilka miesięcy intensywnej pielęgnacji - zamiast odżywki po każdym myciu używałam maski, wykluczyłam z ciekawości silikony, zaprzyjaźniłam się z olejami, wcierkami, płukankami. Moje ciemnobrązowe włosy nabrały blasku, lekkości, były bardziej miękkie. Gdy odkryłam, czego im potrzeba i na co mogę sobie pozwolić, prawie zawsze wyglądają dobrze nie licząc nielicznych bad hair days ;p 


Od mniej więcej roku przechodzę z ciemnego brązu w złoty blond - wolę rozjaśniać włosy małymi kroczkami, niż spalić je rozjaśniaczem za jednym razem, czego nikomu nie polecam. Miałam też na głowie inne kolory dzięki piankom które baardzo wysuszają czuprynę, ale wszystko da się naprawić :) Farbowanie nie jest złe dla włosów, jeśli zachowamy równowagę i wynagrodzimy im tę chwilę cierpienia.


Moje włosy aktualnie nie wyglądają, jakbym wyszła dopiero co z salonu, ale ważne, że czuję się w nich dobrze. Lubię swój złoty kolor, a pielęgnację dopasowałam do wymagań włosów, ale też stylu życia i ilości wolnego czasu :) Nie, nie jestem włosomaniaczką, a włosy nie są na szczycie mojej piramidy potrzeb.
A oto, co robię:
1. Szampon myjący. Co to znaczy myjący? Lubię szampony ze slesami, i innymi rzeczami które często podrażaniają, na szczęście nie mnie. Pisałam o tym, że bardzo lubię szampony od Garniera, ale również biedronkowy Natei, a także Naturię. I powiem szczerze, że nieważne, jakiej serii używam, nie robi mi to różnicy. Stosuję tylko te szampony i nieważne, jakich aktualnie używam, nie ma większych zmian. Nie wierzę w cudeńka, grunt że domywają wszystko z włosa :)
2. Odżywka. Pod prysznicem muszę użyć czegoś po szamponie, bo włosy na samym środku myjącym wydają się... suche. Są szorstkie i nieprzyjemnie w dotyku. Nakładam odżywkę Kyrell lub maskę którą trzyma się na włosach minutę (co to za maska :P) Przy spłukiwaniu czuć różnicę.

3. I znowu odżywka. Przy moich włosach, i myślę że przy wielu kręconych potrzebna jest jakaś okluzja. Włosy muszą być nieco dociążone, by się nie puszyły i warto je zabezpieczyć przed utratą wody. A kręcone tracą ją bardzo szybko! Moje ulubione odżywki to znów Naturia, lub jakakolwiek inna odżywka Joanny bez spłukiwania. Nałożona w małej ilości w tym wypadku może zdziałać cuda.
4. Czesanie. Włosy czeszę na wilgotno, szczotką typową do rozczesywania. Tutaj cudów nie ma. Jeżeli nie myję włosów przez 3 dni, czeszę je po myciu i... wystarczy. Na noc dobrze jeść zapleść warkocza. Zauważyłam, że niektórzy bardzo targają swoje włosy, nie tylko szczotką, ale też ręcznikiem. Jeżeli suszę je ręcznikiem, delikatnie naciskam, by pozbyć się nadmiaru wody. Po co niszczyć włosy w tak trywialny sposób?


5. Nie używam termicznego zła. Wiem, że większość osób wstaje rano, myje włosy i od razu sięga po suszarkę. Ew. lokówkę. Ew. prostownicę. Od niektórych rzeczy nie da się odzwyczaić, natomiast większość z nich nie jest potrzebna. Co prawda, nie używam tego sprzętu z czystego lenistwa, choć gdybym miała jakąś wypasioną suszarkolokówkę, kto wie... Napisałam zło, chociaż temperatura nie jest dla włosów czymś strasznym, jeżeli się je zabezpiecza, no a poza tym jak kiedyś powiedział popularny fryzjer, ciepło zamyka łuski włosa... Dlatego od czasu do czasu sięgam po prostownicę z czystym sumieniem.
6. Nie obcinam końcówek. Jeżeli ktoś myśli, że gdy obetnie włosy i urosną my szybciej, to jest naiwny. Włos to nie roślinka. Regularnie obcinasz końcówki, bo masz zniszczone? Więc dbaj o nie!
7. Maski i oleje od czasu do czasu. Zazdroszczę czasem włosomaniaczkom, że mają czas i chęci nakładać te wszystkie specyfiki... Nie mniej, czasem zadbać naprawdę na pewno nie zaszkodzi, a nieraz nawet trzeba. Zawsze polecam maski biovax które większość z was na pewno zna. Jeśli wam czas pozwala, to pod czepek na godzinę, a jeśli macie wolny dzień  to może wcześniej może jakiś olej? Teraz używam tylko czasem oliwy z oliwek ;) Bardzo uniwersalna. Każdemu odpowiada co innego, dlatego najlepiej próbować.

By mieć się czym pochwalić na głowie, może warto czasem otworzyć umysł i spróbować czegoś innego? sięgnąć do natury? I nie tyczy się to tylko włosów :) Życzę wam, by wasze czuprynki wyglądały jeszcze lepiej, niż dotychczas.





niedziela, 7 grudnia 2014

Avon Planet Spa, Perfectly purifying - jak używać peelingu gommage?

Peeling Gommage wymyślono we Francji już w ubiegłym wieku i był wtedy baardzo lubiany. Dziś spotyka się go bardzo rzadko, najbardziej popularne na sklepowych półkach są peelingi chemiczne - enzymatyczne i mechaniczne - ziarniste. Pierwsze poleca się dla skór suchych, drugie dla tłustych. Peeling gommage można zakwalifikować po środku - najpierw zostawiamy go na skórze, by enzymami rozpuścił wszystko co jest w stanie, a następnie na sucho 'gumkujemy' go z powierzchni skóry, działamy więc wtedy mechanicznie. Najlepiej delikatnie naciągnąć kawałek skóry i dwoma palcami gumkować peeling. Osoby z delikatną i wrażliwą cerą mogą pominąć ostatni krok i mają wtedy tylko peeling enzymatyczny, gommage ma więc szerokie zastosowanie i trafia w każdą grupę cer. Czytałam już niepochlebne recenzje na temat tego rodzaju peelingu, że nie działa dobrze na skórze, zasycha i trzeba go ścierać... ale o to chodzi, prawda? :D
Peeling od Avonu kupiłam jakieś pół roku temu razem z maseczką, która skończyła się już dawno. Maseczka była bardzo perfumowana, dlatego nie trzymałam jej na skórze zbyt długo, ale z peelingiem nie ma tego problemu. Używam go od czasu do czasu, dlatego w tubce coś jeszcze zostało, ale i tak muszę przyznać, że jest bardzo wydajny. Ma żelową konsystencję, wystarczy go niewielka ilość. W miarę dobrze radzi sobie z najbardziej zewnętrzną warstwą, choć całej warstwy rogowej oczywiście nie ściera. Buzia jest odświeżona, dlatego lubię go stosować, acz przy mojej grubej skórze działanie jest słabiutkie. Nie mniej, musiałam wyprobróbować ten rodzaj peelingu, bo nie byłabym sobą :)

}