Hej! Kiedy Tarte z okazji nowej kolekcji Mermaid ogłosiło darmową wysyłkę, od razu wiedziałam że muszę wypróbować kilka z ich popularnych kosmetyków. Na początek, choć bardzo kusiła mnie nowa paletka, do koszyka poleciały dwa zestawy miniatur - chciałam, żeby pierwsze zamówienie nie było przesadzone, żeby sprawdzić jak działa wysyłka ze strony Tarte, i czy będzie mi naliczony podatek.
Już na wstępie zaznaczę, że zakupy w Tarte to przyjemność. Już tego samego dnia dostałam link do śledzenia przesyłki, a sama paczka z USA przybywała do mnie... tydzień. W dzień dostawy dostałam sms od kuriera i została doręczona mi pod drzwi. (Dla przypomnienia - Makeup Revolution z UK przybyła do mnie w dwa tygodnie) Dodatkowo, żadne opłaty celne ani VAT nie zostały mi naliczone, choć oczywiście brałam taką ewentualność pod uwagę. Sama paczka też wyglądała porządnie - Lubię, kiedy sklep dba o takie szczegóły. Niby drobna rzecz, ale świadczy o podejściu sklepu do klienta. Samo rozpakowanie przebiega już przyjemniej :) Została wysłana również do mnie ankieta o przebiegu zakupów. W mojej paczce był zestaw pielęgnacyjny, kolorówkowy i próbka podkładu. Zawsze przy zamówieniu z Tarte możemy wybrać sobie odpłatną próbkę za jednego dolara - zaokrąglają do 4 PLN. Ja wybrałam matujący podkład Tape Shape. W takim próbkowym blistrze mamy 6 odcieni podkładu, klient nie ma wyboru jeśli chodzi o odcień. Sam podkład przypomina mi Double Wear'a, ale nieco bardziej wchodzi w zmarszczki. :)
Pamper & Prep makeup ready set
O olejku maracuja z Tarte słyszałam bardzo wiele - jest zachwalany i występuje na stronie w różnych pojemnościach. Tarte zaleca stosować go pod makijaż, ale z uwagi na rodzaj mojej cery, używam go na noc. Pachnie naprawdę... olejkowo, jak inca inchi, albo prawdziwy argan - najbliższe porównanie to ziemniaki (sic!) i ziemia, przynajmniej mnie z tym kojarzy się zapach większości naturalnych olejków. Jeśli olej do twarzy posiada swój orzeszkowo-bulwiasto-ziemisty zapach, jestem wniebowzięta bo wiem że jest wysokiej jakości. Olej z marakui szybko się wchłania, zwłaszcza na serum z czarną różą o którym napiszę później.
W zestawie znajduje się też mini krem-żel do twarzy - pachnie miętą pieprzową, szybko się wchłania i rozbudza cerę.
Krem pod oczy jest w najmniejszym pudełeczku, ale jest szalenie wydajny - mam wrażenie, że skończę olejek i krem, a krem pod oczy nie będzie zużyty nawet w połowie.
Jest gęsty, treściwy i wystarczy lekko go palcem, aby mieć ilość wystarczającą do wklepania pod parę oczu.
Clay clique Amazonian clay set
W zamówionym przeze mnie zestawie kolorówkowym mieszą się wspaniały bronzer park ave princess - zapoznałam się z nim na kanale Okaylaa, która go zachwalała, a także trwały róż w odcieniu harmony i maskara. Bronzer ma drobinki, ale na twarzy wygląda perfekcyjnie i nie widać żadnych drobin. Podoba mi się w nim wszystko - sama na tym blogu niedawno zarzekałam się że nie ma niczego lepszego niż Hoola i Chocolate Soleil, ale teraz wpadłam po uszy. W małym, złotym opakowaniu mieści się róż który jest świetnie napigmentowany, wygląda gładko, matowo-satynowo i absolutnie nie robi żadnych plam.
Róż jest zupełnie matowy i dosyć intensywnie napigmentowany - można używać go w wieloraki sposób. Intensywna pigmentacja sprawia, że jest wydajny, a obydwu kosmetyków używam także do oczu.
I jak już przy oczach jesteśmy - Pierwszy raz spotykam się z maskarą w tak uroczym, drewnianym opakowaniu, ale jak wiemy marka Tarte jest eko i przoduje tu motyw liści, drewna i naturalnej glinki. Sama maskara jednak jest przeciętna - w porządku pogrubia i rozdziela rzęsy, ale nic nie urywa.
Podsumowując: Polecam Tarte i polecam same zakupy w Tarte - Jeszcze raz się powtórzę, ale to czysta przyjemność! :D