środa, 24 października 2012

Inglot, wosk do brwi

Do tej pory używałam samego ciemnobrązowego cienia do rysowania brwi, jednak od dawna szukałam czegoś innego do stylizacji i podkusiło mnie na wosk. Pomimo, że jest w kolorze brązowym, a do wyboru ok. 5 odcieni, kolor daje znikomy. Plusem tego jest fakt, że przy cienkich i małych brwiach można je powiększyć w łagodny sposób, bez ostrych krawędzi. Dobrze wypełnia luki pomiędzy włoskami, więc komuś z rzadkimi brwiami jak moje, będzie służył. Dalej nakładam go z cieniem, najlepiej skośnym pędzelkiem, lub małym pędzelkiem do cieni, i efekt z zastosowaniem wosku jest lepszy. Czy naturalniejszy? Na pewno nabłyszcza, więc zależy ile go zaaplikujemy. Przy większej ilości brwi mogą wyglądać na przerysowane, sztuczne. Podczas dnia, trzeba uważać, by nie dotykać brwi, ponieważ rozciera się łatwiej niż cień. Nie jest wydajny, mam wrażenie że szybko się kończy. Co prawda, jest to małe opakowanie. Trzymam je osobno, bo razem ze sprzedawczynią stwierdziłyśmy, że trzymanie go z cieniami w kasetce mogłoby być niebezpieczne. Nie jest cudem, ale na pewno daje lepszy efekt niż stosowanie żelu do rzęs, jak to robią niektórzy. Polubiłam go, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że ostatnio zrezygnowałam z matowienia cery za wszelką cenę i nie przeszkadza mi, jeżeli coś na twarzy się błyszczy czy świeci ;p 



 

+ wczoraj na szybko wybierałam pomiędzy serum i odżywką z Radicala, w końcu zdecydowałam się na naftę do włosów (sic!) i w efekcie w domu spostrzegłam, ze zakupiłam szampon przeciw przetłuszczaniu się włosów. Ręce opadają xD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

}