Dla przypomnienia, o swoich włosach i problemach z nimi pisałam tutaj - klik ; jak obiecałam, opiszę cóż to uczyniłam w kierunku nie-wypadania włosów, zanim zajmę się tym naprawdę poważnie i wybiorę do dermatologa, który mam nadzieję wymyśli coś dobrego. By się nie rozdrabniać, wszystko wrzuciłam do jednego wpisu, nie bez powodu - Wszystkiego używałam na raz, więc trudno stwierdzić, co tak naprawdę pomogło.
Farmona, Radical - Szampon do włosów zniszczonych i wypadających ze skrzypem polnym
tak, zdecydowałam się na kurację skrzypem polnym, jako że jest łatwo dostępna i dosyć popularna.
Czy szampon radykalnie odmienił to, co mam na głowie? Nie. Myślę, że można go z powodzeniem zastosować przy słabszym wypadaniu, bo nieco je osłabił, ale nie dam się sile perswazji - Idealnym szamponem przeciw wypadaniu nie jest. Ma za to iście ziołowy zapach, i aż się prosi, by namydlić głowę trzeci raz. Dlaczego? Szampon ma bardzo prosty skład, (toteż słabo się pieni), a ja wzbogaciłam go kilkoma kroplami oleju rycynowego, co zaowocowało mętniejszym kolorem.
INCI: Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Cocamide DEA, Equisetum Arvense
Extract, Sodium Chloride, Cocamidopropyl Betaine, Panthenol, DMDM
Hydantoin, Methylisothiazolinone, Methylchloroisothiazolino ne, Citric
Acid, Parfum, Hexyl Cinnamal.
Farmona, Radical - Mgiełka wzmacniająca do włosów zniszczonych i wypadających
Mgiełka wydaje się być bardziej trafionym pomysłem, choć kto wie, czy to nie przez obecność szamponu.
Rozpylam jej zdecydowanie zbyt dużo i używam zbyt często, ale nie przetłuszcza włosów, jak to mają do siebie odżywki w sprayu i wgl nadmiar jakiegokolwiek kosmetyku. Pachnie przemiło - tak jak szampon, ale zapach jest intensywniejszy. Po rozpuszczeniu włosów pod koniec dnia, zapach nadal jest obecny. Używam jej zaledwie od kilku dni, kiedy to postanowiłam wspomóc czymś szampon i jak na razie mogę powiedzieć, że jakiś efekt jest - włosy nagminnie wypadają przy myciu i czesaniu, ale same z siebie - już nie.
INCI: aqua, alkohol denat., cetrimonium chloride, equisetum arvense, camelia sinensis, panthenol, laureth-10, polyquaternium-28, PEG-25, paba, inulin, dmdm hydantoin, methylchloroisothiazolinone, methylisohiazolinone, parfum, hexyl cinnamal, butylphenyl methylpropional, citronnellol, linalool
Donum naturea - Skrzyp polny z pokrzywą
Suplement diety to 60 tabletek, w cenie około 7 zł. Wyjątkowo podaję cenę jakiegoś produktu na blogu. :D
Ziółka ziółkom nierówne, taki skrzyp może mieć w sobie praktycznie wszystko oprócz skrzypu, tu na jedną tabletkę przedstawia się to tak:
ekstrakt ze skrzypu polnego - 35 mg
ekstrakt z pokrzywy - 27 mg
cynk - 5 mg
I do tego biotyna, witamina B1 i witamina C oraz substancje zbrylające.
Nie jestem zwolenniczką łykania suplementów diety, a jak widać, nie jest to skrzyp w czystej postaci, bo żeby taki uzyskać, trzeba sobie samemu iść, narwać i ususzyć.
Jak na razie jestem na około 40 tabletce, biorąc 2 dziennie. Jedyne ziółka, jakie kiedykolwiek łykałam to bratek polny i coś tam jeszcze, i nie mam miłych wspomnień. (Co ważniejsze - i mam nadzieję że wszyscy mają to na uwadze - branie tabletek ze skrzypu, pokrzywy, picie aloesu i Bóg wie co jeszcze nie da żadnych rezultatów, jeśli ktoś będzie codziennie jadał fast foody. Mam nadzieję, że to zrozumiałe.) ;D Skrzyp jednak powinien dobrze działać na elastyczność skóry, gojenie się ran i mnóstwo innych rzeczy graniczących z cudem - albo nie jestem dobrym obserwatorem zmian, albo to nic nie daje, choć sądzę że codzienne sproszkowany skrzyp łykany przeze mnie codziennie nie ginie w organiźmie. Myślę, że ze skrzypowa kuracja od wewnątrz i na zewnątrz powinna współpracować ze sobą nieźle. Ostateczny wyrok wydam za 20 tabletek. ;)
Malwa - Woda brzozowa
Woda brzozowa w szklanej buteleczce, stała i niezmienna.
Zawsze obecna w przydrożnym kiosku, zawsze za kilka złotych.
Na skąpym w hasła reklamowe etykiecie widnieje tylko jedna obietnica - Wzmacnia cebulki włosowe.
No i jak tu nie spróbować?
To jeden z nielicznych kosmetyków, w których woda znajduje się na samym końcu w składzie.
Dlatego właśnie obawiałam się jej użycia - moje włosy potrzebują nawilżenia, a ja mam wcierać w głowę coś, co ma w sobie tyle alkoholu, że jest kupowane przez niektórych do spożycia ;)
Jednak nie było tak źle. Fakt, gdy wcierałam jej zbyt wiele, skóra głowy była przesuszona i tworzył się jakby lekki łupież. W końcu jednak nauczyłam się wcierać ją w małych ilościach i tak, by jak najmniej dotykać włosów. Używałam jej na mokre włosy i już wysuszone, teraz tylko po myciu. Pomimo alkoholu nic mnie nie szczypie, i jestem pewna że dzięki niemu skóra głowy jest odkażona. Producent mówi o lekkim osadzie z ekstraktu liści brzozy, i rzeczywiście ujrzałam go, gdy wstrząsnęłam butelką z resztką wody.
To, co muszą wypróbować następne, to woda pokrzywowa i brzozowa z Malwy, ale mam jeszcze jedną na oku.
INCI: alcohol denat, betula verrucosa extract, glycerin, ethylparaben, aqua.
Kawowa płukanka
Pomysł zaczerpnięty z bloga seraphase.blogspot.com/ - bardzo prostu i skuteczny ;)
2 łyżki kawy rozpuszczone w szklance wody, do tego dolewamy jeszcze dwie szklanki i mamy kawową płukankę która ożywi i nabłyszczy włosy. Rzeczywiście wypada ich mniej, jednak w moim przypadku nie przyciemnia. Z resztą, powinnam być wdzięczna za efekt blasku, bo na moje włosy ciężko jest wpłynąć jakkolwiek. Płukanie włosów kawą było dla mnie zdziwieniem, bo do tej pory wiedziałam tylko o jej 'antycellulitowych' właściwościach ;) Roztworu używam przy ostatnim płukaniu, więc pomimo odsączenia fusów coś tam na głowie zostanie, co czuję przy używaniu wcierek. Płukankę mam zamiar wykonywać raz tygodniowo, miłośnicy kawy w domu będą niepocieszeni. ;)
+ Jakieś olejowe maski na porost i przeciw wypadaniu z drogerii, których nazwy nie pamiętam xDD , lecz w najbliższym czasie kupię ich więcej
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz