piątek, 19 października 2012

Marion spa, maseczka rewitalizująca peel off

omom, kolejna maska, której nie pochwalę. A szkoda. Na jej obronę przyznaję, że początkowo nie była przeznaczona dla mnie. Moja cera o niebo woli maski z glinką, a peel off nie robią z nią nic dobrego. Po masce miałam jedno duże oczekiwanie, które pękło jak maska mydlana - mnie witalność cery kojarzy się przede wszystkim ze zdrowym, jednolitym kolorem. Później jest blask, ale tego nie oczekiwałam. Cera nie miała ujednoliconej barwy, a wręcz przeciwnie, jeszcze gorszą niż przedtem. W dodatku, przesuszyła się nieco, (tak, tak, maseczka wchłonęła nadmiar sebum, przynajmniej to jest zgodne z obietnicą producenta ;D) ale to moja wina, skoro nakładam na nią taką ilość alkoholu. Większych szkód, jak i dóbr nie zauważyłam. W składzie ma ekstrakt z winogron i pomarańczy, i pachnie tym pierwszym. Konsystencja żelowa, dość trudno zmusić ją do opuszczenia opakowania bez pobrudzenia się. Jak na razie, nie czuję nieodpartej chęci wypróbowania innych maseczek peel off i ta chęć jeszcze długo mnie nie nawiedzi.


INCI: Aqua, Polyvinyl Alcohol, Glycerin, Alcohol Denat, Polysorbat 20, Panthenol, Hydrolyzed Caesalpinia Spinosa Gum, Caesalpinia Spinosa Gum, Vitis Vivifera (grape) Seed Extract, Citrus Aurantium Dulcis (orange) Fruit Extract, Isobutylparaben, Methylparaben, Phenoxyethanol, Propylparaben, Ethylparaben, Allantoin, PEG-40 Hydrogenated Castrol Oil, Parfum, Citric Aicid.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

}